SAKURA
Czekałam na punkcie widokowym Konohy, opatulona w najcieplejsze ciuchy,
jakie posiadałam. Temperatura spadała przeraźliwie coraz niżej, powodując u
mnie drgawki. Jednak to te miejsce wybrał Sasuke, gdy odebrałam wczorajszego
SMS-a. Oglądałam głupoty w telewizji, czekając spokojnie na powrót Sarady.
Obawiałam się jak wyglądało ich ostatnie spotkanie. Wszystko mogło się zdarzyć,
mało tego, obrzydzała mnie myśl, że córka wolałaby mieszkać z ojcem.
Jakieś piętnaście minut przed powrotem Sarady, mój telefon odezwał
się po dość długiej ciszy. Szybko złapałam go, snując w
głowie czarne historie. Coś jej się stało? A może ją porwał? Zestresowana spoglądnęłam na
ekran, nie dowierzając własnym oczom.
Możemy się jutro zobaczyć na
punkcie widokowym o szesnastej?
Podniosłam brwi ze zdziwienia, próbując zrozumieć sens wiadomości.
Dlaczego chciał się ze mną zobaczyć? Czyżby wraz z Saradą do czegoś doszli? A
może i ze mną pragnął się pożegnać? Ostatnia myśl nabierała największego
sensu, ale i jej się lekko obawiałam. Nie chciałam go więcej widzieć ani ranić.
Nie zasługiwał na to.
I tak oto
marzłam, przeklinając w duchu, dlaczego nie sprzeciwiłam się temu pomysłowi.
Mogliśmy wybrać się do ciepłej kawiarni lub czegokolwiek zabudowanego, gdzie
nie trzęsłabym się niczym osika. Jednak ponownie zapragnął, abyśmy zobaczyli
się na punkcie. Spoglądając na zaśnieżone miasto, starałam się nie myśleć o
tym, co się stanie, gdy ponownie go zobaczę. Jedna część mnie pragnęła,
aby nas zostawił, lecz druga delikatnie podkopywała się do pierwszej
świadomości, chcąc się jej pozbyć.
Nawet, gdy
mnie opuszczał, musiał pozostawić jakąś malutką cząstkę siebie. I ową rzeczą
okazała się powoli dorastająca dziewczynka. Mimowolnie uśmiechnęłam się
delikatnie, zdając sobie sprawę, że ci którzy nas porzucają, tak naprawdę tkwią
potajemnie koło nas. Natychmiast przypomniałam sobie dzień narodzin Sarady, gdy
pierwszy raz ją ujrzałam. Nie brzydziłam się jej, wręcz przeciwnie,
zrozumiałam, czym jest poród dla kobiety. Patrząc jak jej malutka, niesamowicie
gęsto zarośnięta czarnymi włosami główka przytuliła się do mojej piersi,
ostatni raz zobaczyłam we wspomnieniach Sasuke. Kiedyś, gdy pokazywał mi swoje
albumy ze zdjęciami, zobaczyłam, że on też w dniach narodzin posiadał dużą
czuprynę.
Oj Uchiha,
dlaczego to właśnie ty skradłeś mi kiedyś serce.
Owinęłam się
rękoma wokół bioder i wypuściłam kłębek pary z ust. Jak zwykle stawiłam się na
umówionym miejscu za wcześnie. Spóźnienia nigdy nie należały do moich nawyków,
jednak tego dnia inna sprawa wzięła górę. Nie chciałam się z nim ponownie
rozstawać, za bardzo przypominałoby mi to dzień, w którym wyleciał do Niemiec na
stałe. Wolałam, aby odszedł bez żadnych zbędnych słów.
Popatrzyłam na
telefon, widząc, że zaplanowana godzina już nastała. Zamknęłam na
chwilkę oczy, starając się uspokoić. Automatycznie wyczułam jego obecność.
Nie odgłosy stóp chrzęszczących po śniegu zdradziły jego przybycie. Owiał mnie tak doskonale znany zapach, że nie było sposobności, aby się mylić.
Ponownie
dane nam było się spotkać.
Odwróciłam się
wolno, idealnie taksując go wzrokiem. Jego przepiękna postawa zdawała się lśnić
przy okalającym nas szarym otoczeniu. Twarz Sasuke jak zwykle nie zdradzała
żadnych uczuć, niczym pokerzysta rozmyślał kolejny ruch, aby wygrać.
— Cześć — odezwałam się pierwsza. Nie chciałam kolejnej kłótni, pragnęłam
załatwić to jak najszybciej. — Co się stało? Chcesz mi coś powiedzieć?
I właśnie ta
chwila najbardziej zapisała się w mojej pamięci, dręcząc mnie aż do śmierci.
Nie była to pierwsza randka z Sasuke, pierwszy seks czy narodziny córki. Słowa,
które owiały mój układ słuchowy, zapragnęły mi chyba zrobić na złość, ponieważ
nigdy się nie ulotniły.
— Kocham cię.
Wokół nas
nastała apokalipsa. Ta opisywana w Biblii zdawała się być niczym, w porównaniu
do tego, co w owej chwili odczułam. Dosłownie odniosłam wrażenie, że spadam do
piekła, gdzie czekały już na mnie demony przeszłości, aby mnie do końca dobić.
Wokół buchała gorąca lawa, która paliła włosy i topiła skórę. Największą karą
okazał się bark dźwięku, który tak bardzo pragnęłam z siebie wydobyć. Nie
mogłam krzyczeć ani nic powiedzieć.
Staliśmy
naprzeciwko siebie, niczym za starych czasów, na szkolnym korytarzu. Wtedy moje
życie przewróciło się o sto osiemdziesiąt stopni poprzez zapytanie o randkę. Teraz wyjawienie tak znanego i popularnego uczucia, którego się przeraziłam,
zgniotło je niczym walec.
— Co ty powiedziałeś? — Krew szalała mi w krwiobiegu, powodując lekkie osłabienie. —
Możesz powtórzyć? — Nie wierzyłam w scenę, która się przed nami rozegrała.
Sasuke lekko się speszył, jednak po chwili ponowił wypowiedź:
— Sakura, kocham cię…
Dość!
Przytknęłam obie dłonie do twarzy, zakrywając usta. Poczęłam się trząść,
czując jak do oczu napłynęły mi łzy. To się nie działo naprawdę, tkwiłam tylko
w głupim śnie. On nie mógł dalej coś do mnie czuć!
Każda kobieta by się ucieszyła, posiadając tak cudownego mężczyznę. Po
trzynastu latach, pomimo dziecka, dalej mnie kochał. To zaliczało się do
abstrakcji! Mało tego, przecież doskonale zdawałam się sprawę, że bardzo by mi
pomógł w wychowaniu Sarady. Nie martwiłabym się o pieniądze, może w końcu
zapisałabym ją na profesjonalne lekcje gry na skrzypcach.
Stop!
Nie mogłam dać się uwieść. Nie chciałam znów popełnić kolejnych
błędów. Sasuke był kochany. Najprzystojniejszy człowiek jakiego widziałam,
oferował mi ponownie swoją miłość, a ja? Jak to powiedziała kiedyś moja matka,
niszczyłam wszystkich wokół. I kurwa mać miała rację.
Czułam pustkę. Nic. Totalna czarna dziura. Gdy usłyszałam jego wyznanie,
nawet moje serce nie poczęło bić mocniej. Nie kochałam go już, może tak
naprawdę nigdy tego nie odczuwałam? Byłam młoda, co osiemnastolatka mogła
wiedzieć o prawdziwych uczuciach? Byłam wtedy nim zafascynowana, jednak pod
koniec związku nie potrafiłam już rzucić wszystkiego i z nim polecieć.
Tęskniłam za nim, naprawdę, jednak odnosiłam powoli wrażenie, że moje uczucia
zatrzymały się pomiędzy miłością do przyjaciela, a chłopaka. Przyjaciel to
ktoś, kto zawsze jest przy naszym boku. Pomoże w najgorszej chwili i uratuje od
złego. Chłopak posiada te same cechy, co przyjaciel, jednak z małą różnicą. Z
nim się kiedyś planuje założyć rodzinę i mieszkać pod jednym dachem. A ja
właśnie wewnętrznie potrzebowałam tej pierwszej osoby. Nie musiałam z nikim dzielić
mieszkania, tylko móc się zwierzyć i przytulić.
Czy właśnie kimś takim nie był dla mnie Sasuke dobre trzynaście lat temu?
Teraz uświadomiłam sobie, jak perfidnie go okłamywałam. Przez problemy z matką
chciałam ciepłego ciała, seksu i zrozumienia. Nie myśleliśmy wtedy jeszcze o
małżeństwie i dzieciach, gdyby nie Sarada, na sto procent nigdy byśmy się już
nie spotkali. Nie chciałam, aby był ze mną na siłę, na wzgląd przez dziecko.
Oboje w końcu powinniśmy porzucić przeszłość i rozpocząć nowe życie.
Spoglądając na niego, czułam, że rozumiał co właśnie działo się w mojej
głowie. Spokojnie czekał, aż coś powiem, aż zareaguje. Ja jednak rozmyślałam,
co uczynić, aby ponownie go nie zranić. Mogłabym kłamać i z racji pieniędzy do
końca życia dzielić z nim łoże. Wtedy i Sarada byłaby szczęśliwa, jednak oszukiwałabym nie dość, że wszystkich, to samą siebie. A chociaż raz chciałam,
aby coś wydarzyło się w dobrym kierunku, rozpościerającym się przede mną. Od
dawna harowałam tylko na córkę, starałam się jak mogłam, aby było jej w życiu
jak najlepiej. Najgorszym okazał się fakt, iż potrzebowała ojca. Jednak czy aby
na pewno musiał to być Sasuke? Rodzice to nie osoby z nami spokrewnione, lecz
te, które nas wychowują i spędzają z nami czas. Byłabym w stanie w końcu zawalczyć
o swoje osobiste szczęście i w końcu znaleźć faceta, którego pokochałabym
naprawdę, dając przy tym wychowawcę dla Sarady.
I właśnie to przelało szalę. Nie mogłam ponownie okłamywać Sasuke. Nawet
jeśli z Saradą znów mnie znienawidzą, wolałam to niż ranić ich i siebie udawanymi
uczuciami.
— Nie wiem, czy ja wciąż cię kocham.
SASUKE
Nie czułem się wstrząśnięty. Jakaś
malutka część mnie podpowiadała mi, że Sakura będzie pragnęła się
wzbraniać. Ona nigdy nie wiedziała, czego do końca chciała, często mówiła
nieszczerze odnośnie uczuć. Tym bardziej rozumiałem jej podenerwowanie. Nie
spodziewała się za pewnie, że właśnie z tych przyczyn będę się chciał spotkać.
Musiałem jednak ją przekonać, że mówiłem szczerze. Naprawdę dalej ją kochałem.
Uświadomiła mi to Sarada, gdy razem siedzieliśmy w moim wynajętym na krótki
okres mieszkaniu. Była jedyną wśród nas chorą,
ale najmądrzejszą duszyczką, która rozumiała więcej niż niejedna, zdrowa osoba.
— Mogę wrócić do Japonii. Naprawię swój błąd z przeszłości.
Sakura rozszerzyła oczy.
— A firma?
— Jest możliwość, aby prowadzić ją przez Internet. To nie problem raz na
dwa miesiące zlecieć do Niemiec. Poza tym znaleźć prezesa na moje miejsce, nie
byłoby trudne.
Wszystko zaplanowałem już przedwcześnie. Aby stosunki między ludźmi były
jak najlepsze, człowiek powinien być gotowy do poświęceń, dlatego podjąłem taką
decyzję. Niemiłosiernie pragnąłem, aby się ucieszyła. Jakby nigdy nic skoczyła
mi w ramiona i zalewając pocałunkami, powiedziała „Tak, zróbmy to!”.
Niestety Haruno spoglądała na mnie wciąż pełnym przerażenia wzrokiem.
Czułem, jakbym stąpał po posypanej rozżarzonym węglem ścieżce. Nie brzmiałem
zbyt przekonująco?
— Wiem, że zajebałem. Tak, zajebałem, tylko tymi słowami mogę to
powiedzieć. — Delikatnie ująłem jej
zimne dłonie w celu ogrzania. Na naszych policzkach pojawiły się czerwone
rumieńce, spowodowane zimnym powietrzem. — Przyszedłem nie tylko wyjawić
prawdę, ale i prosić o przebaczenie. Od teraz możemy wszystko zmienić.
Sakura milczała, wbijając się we mnie niewidzialnym wzrokiem.
Zastanawiałem się, czy ją zszokowałem czy wręcz odwrotnie – przeraziłem.
— Chciałabyś zacząć wszystko od nowa? — Podejmowałem kolejne tematy, aby
bardziej zaznajomić ją z moimi planami. — Wybaczylibyśmy sobie wszystko i…
— Przepraszam! — krzyknęła pełnym bólu głosem i odwróciła się do mnie
plecami. Usłyszałem, jak zaczęła płakać. Moje serce automatycznie owiała
nadzieja.
— Słuchaj — począłem ją uspokajać. — Nie masz za co przepraszać. Myślałem
nad tym długo i wybaczyłem ci utajenie Sarady. Bo wiesz… — tu zawahałem się
chwilowo. — opowiedziała mi wszystko.
Miałem cichutką nadzieję, że nie wścieknie się na nas, że rozmawialiśmy o
tych sprawach. To były w końcu jej prywatne rzeczy.
— Przestań w końcu!
Nadzieja, która jeszcze niedawno we mnie tkwiła, powoli zaczynała pękać.
Nie wiedziałem, jak miałem interpretować jej nagły wybuch. Myślałem, że ucieszy
się, iż jej wybaczyłem wszystkie grzechy jakich się poczyniła.
— Co się dzieje?
— Powiedz mi… — Szlochanie nie przestawało obijać się o nasze uszy. —
Dlaczego to robisz?
Podniosłem brwi.
— Co robię?
Syknęła.
— Dlaczego kłamiesz?!
Rozszerzyłem oczy.
— Że co?
— Jak śmiesz!
Począłem się delikatnie denerwować.
— Sakura — Chwyciłem ją za biodra i delikatnie obróciłem w swoją stronę. —
O co ci do cholery chodzi?! — Próbowałem ją zrozumieć, jednak nie potrafiłem. —
Nie kłamię cię! Mówię prawdę! Kurwa mać czy to takie dziwne, że dalej cię
kocham?!
Poczęliśmy się kłócić w tak ważnym momencie. Z resztą jak
zawsze, mieliśmy ponad trzydzieści lat, a zachowywaliśmy się przy sobie jakbyśmy wciąż pozostawali siedemnastolatkami. Wspólne przebywanie odmładzało nas i popychało do
przeszłości, gdzie wszystko załatwialiśmy wybuchowo. Chciałem się opanować,
wziąć głęboki oddech, jednak nie potrafiłem.
— To niedorzeczne!
— Ale tak jest!
Podciągnęła nosem.
— Musisz dać sobie spokój!
Automatycznie moje ręce opadły.
— Nie rozumiem.
Obawiałem się. Gdybym dowiedział się, że ma nastać trzecia wojna światowa
i wojsko przymusowo chciałoby zaciągnąć mnie na front, mniej bym się bał niż w
tej chwili.
— Sarada byłaby w końcu szczęśliwa, ja i ty… — przerwałem szybko,
uświadamiając sobie straszną rzecz. — Sakura, czy ty chcesz mi powiedzieć,
że…
— Tak — mówiła niewyraźnie. Łzy wpadały jej nawet do ust, a zatkany nos
uniemożliwiał zrozumiałą wymowę. — Nie chcę, abyśmy się ponownie zeszli.
Domyślałem się dalszych słów, jednak musiałem je usłyszeć, aby być
pewnym.
— Wyduś to — rzekłem ostro.
Sakura przetarła oczy wierzchem kurtki.
— Nie chcę być dla ciebie fałszywa, nie potrafiłabym. Wiem, że przez
dziecko twój pogląd się zmienił. Ale gdyby nie Sarada, nigdy byś do mnie nie
wrócił, taka prawda. — Niesamowicie pragnąłem jej przerwać, jednak zbeształem
siebie w duchu. Gdy myślałem, że mój świat doszczętnie się zawalił, okazało
się, że pozostało parę mikro elementów, które poczęły odpadać. — Po prostu,
chyba cię już nie kocham.
— Nie musimy się śpieszyć — ciągnąłem, obawiając się, że naprawdę stracę
ją już na zawsze. — Na razie będę mieszkał w innym mieszkaniu, abyśmy się
ponownie ze sobą oswoili.
Kobieta pokręciła głową, a ja poczułem jak duża rysa powoli pojawiła się
na moim sercu.
— Źle mnie rozumiesz. — teraz to ona dotknęła mojego ramienia. — Nie
chodzi o to, że to za szybko, tylko… — przełknąłem ślinę. — Naprawdę nic już
nie chcę. Przestałam cię dawno kochać — Druga rysa zaistniała na sercu. — Sasuke
zrozum, że to już zakończone. Zostawiłeś mnie, potem urodziłam chore dziecko i
kompletnie nie myślałam o tobie. Uwierz mi, ale w życiu nie zawsze pierwszy
związek jest tym prawdziwym. Muszą się kochać dwie osoby, by każda ze
stron była szczęśliwa. A jak mogłabym dzielić jeden dach z tobą i Saradą, gdy
udawałabym, że coś do ciebie czuję?
Trzecia rysa obwinęła tak mocno moje serce, że pękło.
— Dalej trzymasz urazę za te, że cię zostawiłem?
Przymrużyła oczy.
— Nie do końca.
— To już nigdy się nie powtórzy, obiecuję…
— Matka też obiecywała, że nigdy mnie nie już nie uderzy, a mimo tego
wciąż to robiła. Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki, proszę zrozum
to. Jesteś naprawdę cudownym facetem, należę do szczęściar, że mogłam spędzić z
tobą jakiekolwiek chwile, ale…
— To już się skończyło — wydusiłem za nią.
— Tak — odrzekła smutno.
Staliśmy tak, nie mogąc oswoić się z zaistniałą sytuacją. Co ja sobie
myślałem? Że przyjdę tu i ona uwierzy w moje uczucia? Ojciec zawsze powtarzał,
że jak sobie pościelę, to tak się wyśpię. I chyba miał rację. Gdybym wybrał
miłość, a nie nienawiść do Japonii i przyszłość, mógłbym szczęśliwie z nimi
tutaj żyć. Niestety, gdy byłem młody, tylko perspektywy się liczyły. Przecież
mogłem znaleźć nową kobietę, ba przewijało się parę, ale nigdy żadnej nie
pokochałem, jak Sakury. Żałowałem, że w ogóle wyleciałem. Co mi dała firma i
pieniądze? Jak to skomentowała Sarada, to ja byłem najsamotniejszy z naszej
trójki. I do cholery nie mogłem tego za chiny naprawić.
Najciekawszy był fakt, że po tej szczerzej rozmowie, moje uczucie do
Sakury nie zmalało. Nie nienawidziłem jej, nie mogłem przecież zmusić do uczuć.
Zachowała się w końcu, jak dorosła osoba. Nie kochała mnie już, więc nie
chciała udawać. Niejedna zrobiłaby odwrotnie, aby tylko mieć wygodne życie i
pieniądze.
To była moja prawdziwa Sakura sprzed parunastu lat.
Zrobiłem krok do przodu i obejmując jej policzki dłońmi, pochyliłem się
delikatnie nad jej twarzą tak blisko, że czuliśmy nasze chłodne oddechy.
Wstrzymałem się na chwilę, czekając na jakąkolwiek reakcję, jednak, gdy owa nie
nastąpiła, przyłożyłem swoje lodowate wargi do jej ust. Na początku całowałem
ją delikatnie, aby się nie przeraziła, jednak, gdy nie zobaczyłem żadnego
sprzeciwu, powoli wsunąłem język do jej ust. Ten z początku niewinny pocałunek
przemienił się nagle w namiętnie wirujące uczucia. Sakura odchyliła głowę, abym
mógł się głębiej wbić. Penetrowałem jej całą jamę ustną, wsłuchując się w
miarowe pojękiwanie. Kobieta poczęła głaskać mnie po karku, pobudzając moje
ciało. Poczułem przyjemne mrowienie w kroczu, jednak szybko się opamiętałem.
Pozwoliła mi się pocałować, ponieważ na to zasługiwałem. Mimo świadomości zranienia,
powiedziała mi prawdę. Ja natomiast musiałem ostatni raz poczuć jej usta.
Opuściłem na chwilę dotychczasowe miejsce, aby złożyć serię malutki
pocałunków na całej jej twarzy.
— Sasuke — mruczała cicho, wciąż z zamkniętymi oczami.
Potem ponownie wróciłem do długich, podniecających pocałunków. Ocieraliśmy
się językami, zapominając o otaczającej nas rzeczywistości. Smak jej ust nie
zmienił się, dalej oblizywałem te same ułożenie zębów. Niespodziewanie ugryzła
mnie w dolną wargę i poczęła ssać – jej ulubiona czynność podczas intymnych
chwil. Musiałem przyznać, że naprawdę mnie to zszokowało. Nie chciałem być
jednak gorszym, więc gdy zakończyła swoje dzieło, odwdzięczyłem się tym
samym.
Pragnąłem, aby ta chwila trwała wiecznie, żeby zmieniła zdanie, jednak
wiedziałem, że nigdy to nie nastąpi. Był to pocałunek pożegnania, którego już nigdy
więcej nie było nam dane poczuć. Oboje
doskonale o tym wiedzieliśmy, dlatego może trwał tak długo. Nie chciałem jej
ponownie zostawiać, jednak nie mogłem patrzeć, jak nieszczęśliwie żyłaby przy
moim boku. Oboje zawaliliśmy, a może właśnie tak miało być? Może od zawsze było
w kartach historii zapisanie, że nie dane będzie Sasuke i Sakurze bycie razem? Tylko
nieznane nam siły mogły to wiedzieć, a nam jako ludziom pozostało tylko się do
tego dostosować.
Chciałem przestać, ponieważ przesadzaliśmy, jednak nie potrafiłem. Czułem
jakbym przeniósł się do czasów, w których takie pocałunki były czymś normalnym.
Pod zamkniętymi powiekami ukazała mi się chwila naszego ostatniego stosunku, w którym
nieświadomie stworzyliśmy nowe życie – motyw naszego ponownego spotkania i
wybaczenia sobie nawzajem. Może właśnie taki miał być morał końca naszej wspólnej
historii? Przez tyle lat żyliśmy w ukrytej nienawiści do siebie. Sakura
obwiniała mnie o porzucenie, ja natomiast wmawiałem sobie, że to ona mnie nie
kochała i dlatego nie chciała ze mną wyruszyć. A nasze uczucia potrafiła
zmienić jedynie Sarada. Dziewczynka, której wydawało się, że jest nikomu niepotrzebna.
W owej chwili oboje z Sakurą staliśmy się znowu jednością, więc nie
wątpiłem, że doszła do tego samego. Dlatego bez zbędnych słów i z wielką
niechęcią odczepiłem się od jej ust i odwracając się na pięcie – nie mogąc
patrzyć na jej zszokowaną twarz – wyruszyłem do schodów, aby zejść na cichnącą
w mroku zimowego wieczora ulicę.
Brakiem miłości do mnie, zostawiła mnie tak jak ja ją kiedyś.
Zabawne, prawda?
Przystanąłem na chodniku i zaciekawiony zwróciłem głowę w górę. Stała na
szczycie schodów, czekając aż odejdę lub nie mogąc wciąż zrozumieć, co właśnie uczyniłem.
Uśmiechnąłem się poważnie i zawołałem:
— Będę co miesiąc wysyłał pieniądze na edukację Sarady! Opłacę jej najlepszą
muzyczną akademię w Japonii!
I kończąc swoją wypowiedź ruszyłem w nieznane, rozpoczynając karty nowej historii,
w której nie było miejsca na nienawiść i żal.
SAKURA
— Jesteś idiotką! — wrzeszczała Ino, ściskając zbyt mocno rączkę od kubka
pełnego kawy. Nie dziwiła mnie jej reakcja, każda kobieta postąpiłaby tak
samo. Od razu po spotkaniu z Sasuke wyruszyłam do niej, nie mogąc się pozbierać.
Pogodziliśmy się, ale i też rozstaliśmy na dobre. Zraniłam go, jednak sobie wybaczyliśmy
i tylko ów fakt się liczył. — Jak mogłaś zmarnować taką szansę?!
— Żyłabyś z Saiem, gdybyś go nie kochała? — zadałam spokojnie pytanie.
Nie byłam zła na przyjaciółkę, musiałam tylko zmusić ją, aby postawiła się na
moim miejscu.
Cisza, która na chwilę zapadła między nami, ucieszyła mnie. Widocznie i
ona zrozumiała.
— No nie…
— Widzisz.
— Ale nigdy nie jest za późno na wybaczenie.
Uśmiechnęłam się pierwszy raz, od bardzo dawna szczerze.
— Właśnie to zrobiliśmy.
Ino podniosła brwi.
— Jak to?
Złapałam ją za palce.
— Wybaczyliśmy sobie. Wierzę, że w końcu znajdzie kogoś, kogo pokocha jak
mnie i że będzie szczęśliwy.
Ino prychnęła.
— A co z Saradą? Przecież ona was znienawidzi!
Automatycznie uśmiech znikł mi z twarzy. Miała rację, jednak przemyślałam
już pewne sprawy i ułożyłam plan, jak dać jej do pojęcia, że właśnie tak
musiało być.
— To dzięki niej się pogodziliśmy. Jest bystrą dziewczynką, myślę, że to
zrozumie.
I tak oto spędziłyśmy nasz długi babski wieczór, którego tak mi
brakowało. Odniosłam wrażenie, że odkąd pogrzebaliśmy wspólne grzechy z Sasuke, świat nagle pojaśniał, a ja znów mogłam żyć spokojnie, tak jak kiedyś.
SARADA
Szare promienie zimowego poranka opadały na moją twarz, budząc mnie do szkoły wcześniej niż budzik. Przetarłam zniesmaczona oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. W domu panowała dziwna cisza, nie słyszałam typowego krzątania się mamy w kuchni. Czyżby wyszła dziś wcześniej do pracy?
Gdy wróciłam od Sasuke, przyznała mi się, co jej napisał. Czekałam
wczoraj do północy, aż wróci, jednak za długo przesiedziała u cioci Ino. Byłam
tak bardzo ciekawa, o czym rozmawiali. Tata obiecał, że wróci do nas. Zapewne
temu chciał się z nią ponownie spotkać. Jakaś pozytywna nadzieja opętała moje
ciało, miałam ochotę tańczyć i grać przez cały dzień, nie mogąc doczekać się dobrych
nowin. Z pewnością się pogodzili i w końcu będziemy żyli jak normalna rodzina!
Podniecona wyskoczyłam z łóżka i już chciałam chwycić za instrument, gdy
kątem oka zauważyłam dziwną rzecz na biurku. Podeszłam do niego i wstrzymałam
oddech. Była to błękitna koperta z podpisem Dla
Sarady. Zdziwiona, wyciągnęłam zawartość i poczęłam przyglądać się listowi.
Nie patrzyłam na słowa, mimo tego czułam, że ich znaczenie było istotne. Wzięłam
głęboki wdech, żeby się uspokoić i podenerwowana zaczęłam czytać na głos.
Kochana Sarado
Wstyd mi, że zamiast powiedzieć
wprost, odważyłam się tylko napisać list. Niestety nie potrafiłabym inaczej. Wróciłam
późno od cioci Ino, mimo wszystko od razu zaczęłam się brać za pisanie. Muszę
podkreślić, że nie upiłam ani łyka alkoholu, więc wszystko co czytasz, naskrobałam stuprocentowo trzeźwa.
Od czego tu zacząć?
Jak wiesz spotkałam się z Sasuke i
powiedział mi to. Wydaje mi się, że doskonale wiesz co. Zapewne była to też i Twoja
zasługa. Proszę nie czuj się jednak winna, nawet nie wiesz, jak jestem Ci
wdzięczna. Przyznał się w końcu i nawet nie wiesz jak wiele to zmieniło. Zanim
zaczniesz czytać dalej, proszę powiedz sama do siebie, że dalej nas będziesz
kochać, mimo naszych wad. Piszę ten list również w imieniu Sasuke – mimo, iż on
o tym nie wie. Ale jestem mu to winna.
Niestety nie kocham go już tak, jak
kiedyś. Próbowałam sama siebie przekonać, jednak nie miałam sił. Nie byłam na
tyle odważna, by wybrać Twoje szczęście. Przepraszam… Nie byłam również na tyle
chamska by udawać do końca życia, że chcę z nim dzielić życie.
Zraniłam go tym, jednak jak poczułby się, gdyby kiedyś dowiedział
się prawdy, że was okłamywałam? Wolałam wybrać tę boleśniejszą, ale
uczciwą opcję.
Wybaczyliśmy sobie nawzajem i chyba
to jest najważniejsze. Jednak nie stałoby się to, gdyby nie Ty. Rodzice powinni
wspierać dziecko, ale w naszym wypadku my potrzebowaliśmy Twojej opieki. Jeszcze
wcześniej przeklinałam samą siebie, że przyleciał do Japonii, teraz jednak czuję
się szczęśliwa. Nie trzymamy urazy, nasze serca są czyste. Szkoda mi go jednak,
zasługuje na lepszą kobietę. Dlatego nie zabroniłam mu się do
nas zbliżać. Jeżeli będzie chciał, w każdej chwili może nas odwiedzić. Albo Ty
jego, jak będziesz tego pragnąć.
Nie poznałaś jednak do końca naszej
historii i możesz mnie na razie nie rozumieć. Nie pytałam go o zdanie, jednak
wiem, że by je popierał. Otóż zakochaliśmy się w sobie w liceum. Byłam niecałe
trzy lata od Ciebie starsza. Sasuke należał do bogatej elity wśród dzieciaków.
Jak się pewnie domyślasz, ja zaliczałam się do tych nielubianych osób. I
pewnego dnia Twój tata podszedł do mnie i zapytał, czy wyjdziemy gdzieś razem.
Oczywiście na początku odmówiłam, bo uznałam to za pomyłkę. Jednak nie dawał za
wygraną i spróbował ponowie. Od tego incydentu spędzaliśmy ze sobą jak
najwięcej czasu. Byłam jego ratunkiem, tak wtedy powiedział. Nie tylko Ty
kochanie miałaś ciężkie życie. Mnie wychowywała pijaczka, która mnie biła, a
Sasuke posiadał strasznie surowych rodziców, przez których nienawidził wszystkiego
i wszystkich oprócz mnie i Hidana. Jednak różnice między nami się powiększały,
ja nie wiedziałam co chciałam zrobić ze swoim życiem, a on planował już wtedy
wylecieć do Niemiec i założyć firmę. Wtedy powiedział mi, że zostawia w cholerę
ten walnięty kraj. Wiesz, jak się poczułam? Mimo, iż namawiał mnie, bym
poleciała z nim, czułam się jakby i mnie chciał opuścić. I tak się rozstaliśmy,
ja nie zmieniłam zdania, ani on nie ustąpił.
Piszę Ci to, abyś nigdy nie
popełniła podobnego błędu. W związku nie można porzucać marzeń, ale trzeba też
szukać kompromisów. To jest sekret szczęścia.
Sasuke oferował mi comiesięczną kwotę
pieniędzy, możesz korzystać z niej, ile chcesz, są tylko Twoje. Jednak
zasugerował, że mogę odłożyć je na Twoją przyszłą uczelnie muzyczną. Co ty na
to?
Wiem Kochanie, że pieniądze nie
zastąpią Ci go, ale wierzę, że gdy dojrzejesz, zrozumiesz nas. To, że się
kiedyś kochaliśmy, nie znaczy, że będzie to trwało wiecznie. Życie nie jest romantycznym filmem, jednakże życzę Ci, abyś kiedyś poznała tak wspaniałego mężczyznę,
z którym nigdy nie będziesz miała tego typu problemów.
Przez ostatnie dni działo się między nami różnie. Kocham Cię i
nigdy, przenigdy już Cię nie skrzywdzę ani nie uderzę. Marzę, abyśmy ponownie
zaczęły żyć ze sobą w zgodzie, jak kiedyś. Domyślam się jednak, że jesteś teraz
zdenerwowana i najchętniej byś nas wydziedziczyła. Jednak zrozum, że tak musiało
być. Żeby się pogodzić, potrzeba było rozstania. Oboje z Sasuke posiadamy ciężkie
charaktery, więc gdybyśmy się zeszli, nie ręczę, że trwałoby to długo. Wtedy
bardziej by Cię nasze ponowne rozstanie zabolało. Teraz jest przynajmniej
dobrze, nawet nie wiesz, jak czuję się lekka. Moje ciało przepełnia
spokój, którego nie doświadczyłam od trzynastu lat.
Na koniec pragnę dodać, że jesteś
dla nas najważniejszą osobą na świecie i wszystko co od dzisiejszego dnia
uczynimy będzie dla Ciebie jak najlepsze. Obiecujemy!
Kochający Cię mama i
tata
Życie było pasmem naprawdę przeróżnych zdarzeń, w których uczucia
mieszały się ze sobą, tworząc miłość, nienawiść, radość i gniew. Bez nich,
żadne nie mogło istnieć osobno. Jedno przeplatało drugie, czasami zahaczając nawet
o trzecie. Jednak zawsze tworzyło coś niesamowitego.
Czasami nawet coś pięknego.
OD AUTORA: Mamy to! Ostatni rozdział tej dziwnej, ludzkiej bądź nienaturalnej historii. Pozostał nam jeszcze tylko epilog, więc tam opiszę bardziej moje uczucia. Niemniej jednak jestem zadowolona z siebie. Pierwszy raz zakończyłam swojego bloga. Uwierzcie, dla mnie to niesamowite XD. Nie ciągnęłam tego opowiadania dalej. Tak miało być, historyjka na 11 rozdziałów. Jednym może to odpowiadać, drugim nie, Wasza opinia kochani, wiecie, że każde Wasze słowo ( czy dobre czy złe) bardzo pozytywnie na mnie wpływa. Dzięki Wam wiem co robiłam źle, co powinnam poprawić, albo też z czego powinnam być dumna. Naprawdę, rozpoczynając tego bloga obawiałam się, jak go inni przyjmą. A teraz jestem naprawdę w wielkim szoku. Dziękuję!
Siedzę, myślę i... nie wiem. Nie wiem, co myśleć o tym zakończeniu, czy mnie satysfakcjonuje, czy też nie. Sprawiłaś, że wzięło mnie na rozmyślanie o życiu i nie jestem w stanie niczego sensownego napisać. Chyba.
OdpowiedzUsuń(38 minut później)
Próbowałam sobie wyobrazić i rozrysować w głowie każdy możliwy wariant zakończenia. Ale omówmy tylko jeden, ten najbardziej odbiegający od tego, co napisałaś. Rozmyślałam o ewentualnym zejściu się Sasuke i Sakury, i... szybko uznałam, że to by było chyba najgorsze możliwe wyjście. Dlaczego? Wydaje mi się, że tak naprawdę Uchiha nie kocha jej tak, jak mu się w tym momencie wydaje. W ostatnim czasie w jego życiu tak wiele się zmieniło, pojawiła się w nim Sarada, ponownie spotkał Sakurę i chociaż wydaje mu się, że myśli racjonalnie i czuje to, co czuje, to się myli. Dał się temu ponieść, córka rozbudziła w nim dawne uczucia do jej matki, ale to by było tylko chwilowe mam wrażenie. Tyle lat byli rozdzieleni, a on jednak dawał sobie radę i nie odnoszę wrażenia, by przez ten czas tęsknił za Sakurą jakoś mocno. Nie, moim zdaniem on jej tak naprawdę nie kocha. To co czuje, to sentyment pomieszany z miłością do niedawno poznanej córki. A Sakura... Sakura to wiadomo. Jest trochę niezrównoważona, nie akceptuje samej siebie, tylko by go skrzywdziła, gdyby się zeszli, więc wielki plus dla niej, że do tego nie doprowadziła, że chociaż ona była w stanie podejść do tego chłodno i w przeciwieństwie do Sasuke nie dała ponieść się emocjom. Szacun, Sakura, chociaż ten jeden raz.
Na początku, tuż po przeczytaniu, wydawało mi się, że Twoje zakończenie właściwie nie ma sensu. Że ze względu na nie, opowiadanie nic nie wnosi, bo nie niesie ze sobą żadnego morału, nic. Sarada zostaje bez ojca, Sakura dalej tkwi w tym samym miejscu, Sasuke wraca do siebie i nic się nie zmienia, nic. Chociaż pisałaś, że się pogodzili, że teraz dopiero tak naprawdę mogą zacząć żyć, musiałam trochę nad tym podumać, zanim uznałam, że się z tym zgadzam. Pomyślałam o Sakurze, na której na pewno przez te lata ciążyła tajemnica o istnieniu Sarady, pomyślałam o Sasuke, który tak naprawdę nigdy nie zrozumiał, dlaczego Haruno z nim nie wyjechała, nie rozumiał, co się z nimi stało. Pomyślałam o Saradzie, która znała tylko połówkę samej siebie. Tak, teraz to ma sens. Nie wiem, o czym chcesz napisać w epilogu, ale ja mam taką słodką i uroczą (matko, to zupełnie jak nie ja...) wizję: Sarada jeździ czasem w odwiedziny do Sasuke, a czasem Sasuke przyjeżdża do nich, utrzymuje z Sakurą przyjacielskie relacje i spędza miło czas z córką. A u siebie, w Berlinie, czeka na niego jakaś kobieta, bo w końcu otworzył się na nowy związek. Cukierkowo i przesłodko, czyli jak wycisnąć z życia sam cukier, a goryczkę ukryć głęboko, głęboko, żeby nikt nie widział. Może jednak mam nadzieję, że ten epilog pokaże coś zupełnie innego, choć mam nadzieję, że ta sytuacja zmieni ich życia na lepsze.
Podsumowując: dobra robota, naprawdę! Teraz czekam na kolejną historię, tym razem bez Sakury :D
Pozdrawiam!
I zapomniałam jeszcze wspomnieć, że cholernie podoba mi się ostatni akapit! Pięknie brzmi, ma fantastyczny wydźwięk i czytałam go chyba z pięć razy, żeby w pełni się nim nacieszyć i posmakować. Jest super :-)
UsuńNawet nie wiesz jak się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że moje amatorskie opowiadanko skłoniło Cię do refleksji. Moją największą wadą jest brak wiary w siebie, dlatego musiałam przeczytać chyba z 5 razy Twój komentarz, by zrozumieć go w pełni. Dokładnie masz racje, ich zejście nie miałoby sensu. Wyszedłby tandetny, cukierkowy romans, który nic nie wnosi 😂.
UsuńSzacun Sakura, ten jeden raz hahaha. You make my day better! Szczerze, sama gdy pisałam jakąkolwiek z nią część Above, momentami toczyłam pianę z ust. Pokazałam ją w złym świetle, a pod koniec nawet Ci najgorsi są skłonni do racjonalnych wyborów. Sasuke poniósł się emocjom, z resztą co mu się dziwić. Nie potrafił znaleźć miłości w Berlinie, bo gdzieś potajemnie cały czas myślał o Sakurze. I masz rajcę, spędzenia czasu z Saradą po prostu w taki sposób na niego wpłynęło. Doszli moim zdaniem do najrozsądniejszego wyboru.
Co do epilogu, przedstawię ich późniejsze życie, ale jakim się okaże, to dopiero zobaczysz :*.
Naprawdę dziękuję za szczery komentarz. Bardzo przykuwam do Twoich słów uwagę, ponieważ nie jesteś miłośniczką SasuSaku. Baa przecież nienawidzisz Haruno XD. Fanka Yaoi to zaszczyt dla mnie na tym blogu, poważnie. Jeszcze, kiedy fanka gejowskiego opowiadania, które kocham, pisze mi "dobra robota", rozpływam się i mam ochotę piszczeć z radości! Serio!
PS Przyznam szczerze ( mogę brzmieć narcystycznie, więc przepraszam) że ostatnie zdania tak mi się podobają, że lubię odpalać Worda i je sobie poczytać. Chyba są to jedyne zdania, z których mogę być dumna :D.
Jestem! <3
OdpowiedzUsuńMusiałam przetrawić to zakończenie. W pewnym momencie zastanawiałam się, czy lepiej nie byłoby, jakby Sakura i Sasuke się zeszli. Ale doszłam do wniosku, że nie. Zakończyłaś to w najlepszy, możliwy sposób! Wybaczyli sobie, wyjaśnili wszystko, byli ze sobą szczerzy. Ideolo!
No i mam nadzieję, że Sarada zrozumiała całą tę sytuację, w końcu jest inteligentną dziewczynką ;)
Poza tym całe to opowiadanie jest takie.. życiowe, mam wrażenie, że takie sytuacje się zdarzają.
Bardzo mi się podobał cały blog!
To teraz czekam na epilog <3
Właśnie wymyślając Above sama na końcu zastanawiałam się czy nie lepiej by jednak byli razem. Wiesz, SasuSaku, każdy oczekuje romansu i happy endu XD. Ale jak to ja, wolałam przedstawić coś na swój sposób, nie patrząc na oczekiwania innych ( brzmię trochę samolubnie). Uważam, że ta historia byłaby płytka, gdyby nagle nasza ukochana parka wróciła do siebie ( chociaż tak się zapowiadało w pewnym momencie). Zachowali się w końcu jak prawdziwi dorośli ludzie, bo przez większość opowiadania również chciałam ukazać, że nie koniecznie zawsze starsi potrafią wszystko dobrze rozegrać :). Sama mam dziewiętnaście lat więc w sumie nie jestem jakoś zbytnio dojrzała, ale mam dużą styczność i z dziećmi, jak i z dorosłymi i czasami naprawdę to dzieciaczki posiadają więcej empatii i rozumu w sobie.
UsuńDziękuję ślicznie za komentarz. Jak zawsze pojawiał mi się uśmiech na twarz gdy widziałam Twoją opinię, tak i teraz nie było wyjątku. Cieszę się, że opowiadanie wyszło mi życiowe :D.
Dziękuję! <3
Od jakiegoś czasu czułam, że nie będzie tu takiego happy endu, jakby się chciało. Ale w sumie, czy to źle? Myślę, że nie, bo takie jest życie. Nieprzewidywalne.
OdpowiedzUsuńTo co cieszy, to fakt, że dwoje dorosłych ludzi ostatecznie odnalazło jakąś nić porozumienia i nawet jeśli nie będa razem, to Sarada będzie miała dwoje rodziców.
Czekam na epilog! :)
Idealnie to ujęłaś. NIEPRZEWIDYWALNE. Kto by mógł się spodziewać np na miejscu Sarady, że w wieku 13 lat pozna ojca? Albo na miejscu jej rodziców, że jedno dowie się o ukrywanym dziecku? Starałam się jak najbardziej rzeczywiście odegrać tę krótką historię. Czy mi wyszło? Jak narazie cieszę się z Wszych pozytywnych opinii :).
UsuńDziękuję :*