2019/05/16

11


SAKURA



Czekałam na punkcie widokowym Konohy, opatulona w najcieplejsze ciuchy, jakie posiadałam. Temperatura spadała przeraźliwie coraz niżej, powodując u mnie drgawki. Jednak to te miejsce wybrał Sasuke, gdy odebrałam wczorajszego SMS-a. Oglądałam głupoty w telewizji, czekając spokojnie na powrót Sarady. Obawiałam się jak wyglądało ich ostatnie spotkanie. Wszystko mogło się zdarzyć, mało tego, obrzydzała mnie  myśl, że córka wolałaby mieszkać z ojcem.
Jakieś piętnaście minut przed powrotem Sarady, mój telefon odezwał się po dość długiej ciszy. Szybko złapałam go, snując w głowie czarne historie. Coś jej się stało? A może ją porwał? Zestresowana spoglądnęłam na ekran, nie dowierzając własnym oczom.
  
Możemy się jutro zobaczyć na punkcie widokowym o szesnastej?

Podniosłam brwi ze zdziwienia, próbując zrozumieć sens wiadomości. Dlaczego chciał się ze mną zobaczyć? Czyżby wraz z Saradą do czegoś doszli? A może i ze mną pragnął się pożegnać? Ostatnia myśl nabierała największego sensu, ale i jej się lekko obawiałam. Nie chciałam go więcej widzieć ani ranić. Nie zasługiwał na to.
I tak oto marzłam, przeklinając w duchu, dlaczego nie sprzeciwiłam się temu pomysłowi. Mogliśmy wybrać się do ciepłej kawiarni lub czegokolwiek zabudowanego, gdzie nie trzęsłabym się niczym osika. Jednak ponownie zapragnął, abyśmy zobaczyli się na punkcie. Spoglądając na zaśnieżone miasto, starałam się nie myśleć o tym, co się stanie, gdy ponownie go zobaczę. Jedna część mnie pragnęła, aby nas zostawił, lecz druga delikatnie podkopywała się do pierwszej świadomości, chcąc się jej pozbyć.
Nawet, gdy mnie opuszczał, musiał pozostawić jakąś malutką cząstkę siebie. I ową rzeczą okazała się powoli dorastająca dziewczynka. Mimowolnie uśmiechnęłam się delikatnie, zdając sobie sprawę, że ci którzy nas porzucają, tak naprawdę tkwią potajemnie koło nas. Natychmiast przypomniałam sobie dzień narodzin Sarady, gdy pierwszy raz ją ujrzałam. Nie brzydziłam się jej, wręcz przeciwnie, zrozumiałam, czym jest poród dla kobiety. Patrząc jak jej malutka, niesamowicie gęsto zarośnięta czarnymi włosami główka przytuliła się do mojej piersi, ostatni raz zobaczyłam we wspomnieniach Sasuke. Kiedyś, gdy pokazywał mi swoje albumy ze zdjęciami, zobaczyłam, że on też w dniach narodzin posiadał dużą czuprynę.
Oj Uchiha, dlaczego to właśnie ty skradłeś mi kiedyś serce.
Owinęłam się rękoma wokół bioder i wypuściłam kłębek pary z ust. Jak zwykle stawiłam się na umówionym miejscu za wcześnie. Spóźnienia nigdy nie należały do moich nawyków, jednak tego dnia inna sprawa wzięła górę. Nie chciałam się z nim ponownie rozstawać, za bardzo przypominałoby mi to dzień, w którym wyleciał do Niemiec na stałe. Wolałam, aby odszedł bez żadnych zbędnych słów.
Popatrzyłam na telefon, widząc, że zaplanowana godzina już nastała. Zamknęłam na chwilkę oczy, starając się uspokoić. Automatycznie wyczułam jego obecność. Nie odgłosy stóp chrzęszczących po śniegu zdradziły jego przybycie. Owiał mnie tak doskonale znany zapach, że nie było sposobności, aby się mylić.
Ponownie dane nam było się spotkać.
Odwróciłam się wolno, idealnie taksując go wzrokiem. Jego przepiękna postawa zdawała się lśnić przy okalającym nas szarym otoczeniu. Twarz Sasuke jak zwykle nie zdradzała żadnych uczuć, niczym pokerzysta rozmyślał kolejny ruch, aby wygrać.
— Cześć — odezwałam się pierwsza. Nie chciałam kolejnej kłótni, pragnęłam załatwić to jak najszybciej. — Co się stało? Chcesz mi coś powiedzieć?
I właśnie ta chwila najbardziej zapisała się w mojej pamięci, dręcząc mnie aż do śmierci. Nie była to pierwsza randka z Sasuke, pierwszy seks czy narodziny córki. Słowa, które owiały mój układ słuchowy, zapragnęły mi chyba zrobić na złość, ponieważ nigdy się nie ulotniły.
— Kocham cię.
Wokół nas nastała apokalipsa. Ta opisywana w Biblii zdawała się być niczym, w porównaniu do tego, co w owej chwili odczułam. Dosłownie odniosłam wrażenie, że spadam do piekła, gdzie czekały już na mnie demony przeszłości, aby mnie do końca dobić. Wokół buchała gorąca lawa, która paliła włosy i topiła skórę. Największą karą okazał się bark dźwięku, który tak bardzo pragnęłam z siebie wydobyć. Nie mogłam krzyczeć ani nic powiedzieć.
Staliśmy naprzeciwko siebie, niczym za starych czasów, na szkolnym korytarzu. Wtedy moje życie przewróciło się o sto osiemdziesiąt stopni poprzez zapytanie o randkę. Teraz wyjawienie tak znanego i popularnego uczucia, którego się przeraziłam, zgniotło je niczym walec.
— Co ty powiedziałeś? — Krew szalała mi w krwiobiegu, powodując lekkie osłabienie. — Możesz powtórzyć? — Nie wierzyłam w scenę, która się przed nami rozegrała.
Sasuke lekko się speszył, jednak po chwili ponowił wypowiedź:
— Sakura, kocham cię…
Dość!
Przytknęłam obie dłonie do twarzy, zakrywając usta. Poczęłam się trząść, czując jak do oczu napłynęły mi łzy. To się nie działo naprawdę, tkwiłam tylko w głupim śnie. On nie mógł dalej coś do mnie czuć!
Każda kobieta by się ucieszyła, posiadając tak cudownego mężczyznę. Po trzynastu latach, pomimo dziecka, dalej mnie kochał. To zaliczało się do abstrakcji! Mało tego, przecież doskonale zdawałam się sprawę, że bardzo by mi pomógł w wychowaniu Sarady. Nie martwiłabym się o pieniądze, może w końcu zapisałabym ją na profesjonalne lekcje gry na skrzypcach.
Stop!
Nie mogłam dać się uwieść. Nie chciałam znów popełnić kolejnych błędów. Sasuke był kochany. Najprzystojniejszy człowiek jakiego widziałam, oferował mi ponownie swoją miłość, a ja? Jak to powiedziała kiedyś moja matka, niszczyłam wszystkich wokół. I kurwa mać miała rację.
Czułam pustkę. Nic. Totalna czarna dziura. Gdy usłyszałam jego wyznanie, nawet moje serce nie poczęło bić mocniej. Nie kochałam go już, może tak naprawdę nigdy tego nie odczuwałam? Byłam młoda, co osiemnastolatka mogła wiedzieć o prawdziwych uczuciach? Byłam wtedy nim zafascynowana, jednak pod koniec związku nie potrafiłam już rzucić wszystkiego i z nim polecieć. Tęskniłam za nim, naprawdę, jednak odnosiłam powoli wrażenie, że moje uczucia zatrzymały się pomiędzy miłością do przyjaciela, a chłopaka. Przyjaciel to ktoś, kto zawsze jest przy naszym boku. Pomoże w najgorszej chwili i uratuje od złego. Chłopak posiada te same cechy, co przyjaciel, jednak z małą różnicą. Z nim się kiedyś planuje założyć rodzinę i mieszkać pod jednym dachem. A ja właśnie wewnętrznie potrzebowałam tej pierwszej osoby. Nie musiałam z nikim dzielić mieszkania, tylko móc się zwierzyć i przytulić.
Czy właśnie kimś takim nie był dla mnie Sasuke dobre trzynaście lat temu? Teraz uświadomiłam sobie, jak perfidnie go okłamywałam. Przez problemy z matką chciałam ciepłego ciała, seksu i zrozumienia. Nie myśleliśmy wtedy jeszcze o małżeństwie i dzieciach, gdyby nie Sarada, na sto procent nigdy byśmy się już nie spotkali. Nie chciałam, aby był ze mną na siłę, na wzgląd przez dziecko. Oboje w końcu powinniśmy porzucić przeszłość i rozpocząć nowe życie.
Spoglądając na niego, czułam, że rozumiał co właśnie działo się w mojej głowie. Spokojnie czekał, aż coś powiem, aż zareaguje. Ja jednak rozmyślałam, co uczynić, aby ponownie go nie zranić. Mogłabym kłamać i z racji pieniędzy do końca życia dzielić z nim łoże. Wtedy i Sarada byłaby szczęśliwa, jednak oszukiwałabym nie dość, że wszystkich, to samą siebie. A chociaż raz chciałam, aby coś wydarzyło się w dobrym kierunku, rozpościerającym się przede mną. Od dawna harowałam tylko na córkę, starałam się jak mogłam, aby było jej w życiu jak najlepiej. Najgorszym okazał się fakt, iż potrzebowała ojca. Jednak czy aby na pewno musiał to być Sasuke? Rodzice to nie osoby z nami spokrewnione, lecz te, które nas wychowują i spędzają z nami czas. Byłabym w stanie w końcu zawalczyć o swoje osobiste szczęście i w końcu znaleźć faceta, którego pokochałabym naprawdę, dając przy tym wychowawcę dla Sarady.
I właśnie to przelało szalę. Nie mogłam ponownie okłamywać Sasuke. Nawet jeśli z Saradą znów mnie znienawidzą, wolałam to niż ranić ich i siebie udawanymi uczuciami.
— Nie wiem, czy ja wciąż cię kocham.




SASUKE


Nie czułem się wstrząśnięty.  Jakaś malutka część mnie podpowiadała mi, że Sakura będzie pragnęła się wzbraniać. Ona nigdy nie wiedziała, czego do końca chciała, często mówiła nieszczerze odnośnie uczuć. Tym bardziej rozumiałem jej podenerwowanie. Nie spodziewała się za pewnie, że właśnie z tych przyczyn będę się chciał spotkać. Musiałem jednak ją przekonać, że mówiłem szczerze. Naprawdę dalej ją kochałem. Uświadomiła mi to Sarada, gdy razem siedzieliśmy w moim wynajętym na krótki okres mieszkaniu.  Była jedyną wśród nas chorą, ale najmądrzejszą duszyczką, która rozumiała więcej niż niejedna, zdrowa osoba.
— Mogę wrócić do Japonii. Naprawię swój błąd z przeszłości.
Sakura rozszerzyła oczy.
— A firma?
— Jest możliwość, aby prowadzić ją przez Internet. To nie problem raz na dwa miesiące zlecieć do Niemiec. Poza tym znaleźć prezesa na moje miejsce, nie byłoby trudne.
Wszystko zaplanowałem już przedwcześnie. Aby stosunki między ludźmi były jak najlepsze, człowiek powinien być gotowy do poświęceń, dlatego podjąłem taką decyzję. Niemiłosiernie pragnąłem, aby się ucieszyła. Jakby nigdy nic skoczyła mi w ramiona i zalewając pocałunkami, powiedziała „Tak, zróbmy to!”.
Niestety Haruno spoglądała na mnie wciąż pełnym przerażenia wzrokiem. Czułem, jakbym stąpał po posypanej rozżarzonym węglem ścieżce. Nie brzmiałem zbyt przekonująco?
— Wiem, że zajebałem. Tak, zajebałem, tylko tymi słowami mogę to powiedzieć. —  Delikatnie ująłem jej zimne dłonie w celu ogrzania. Na naszych policzkach pojawiły się czerwone rumieńce, spowodowane zimnym powietrzem. — Przyszedłem nie tylko wyjawić prawdę, ale i prosić o przebaczenie. Od teraz możemy wszystko zmienić.
Sakura milczała, wbijając się we mnie niewidzialnym wzrokiem. Zastanawiałem się, czy ją zszokowałem czy wręcz odwrotnie – przeraziłem.
— Chciałabyś zacząć wszystko od nowa? — Podejmowałem kolejne tematy, aby bardziej zaznajomić ją z moimi planami. — Wybaczylibyśmy sobie wszystko i…
— Przepraszam! — krzyknęła pełnym bólu głosem i odwróciła się do mnie plecami. Usłyszałem, jak zaczęła płakać. Moje serce automatycznie owiała nadzieja.
— Słuchaj — począłem ją uspokajać. — Nie masz za co przepraszać. Myślałem nad tym długo i wybaczyłem ci utajenie Sarady. Bo wiesz… — tu zawahałem się chwilowo. — opowiedziała mi wszystko.
Miałem cichutką nadzieję, że nie wścieknie się na nas, że rozmawialiśmy o tych sprawach. To były w końcu jej prywatne rzeczy.
— Przestań w końcu!
Nadzieja, która jeszcze niedawno we mnie tkwiła, powoli zaczynała pękać. Nie wiedziałem, jak miałem interpretować jej nagły wybuch. Myślałem, że ucieszy się, iż jej wybaczyłem wszystkie grzechy jakich się poczyniła.
— Co się dzieje?
— Powiedz mi… — Szlochanie nie przestawało obijać się o nasze uszy. — Dlaczego to robisz?
Podniosłem brwi.
— Co robię?
Syknęła.
— Dlaczego kłamiesz?!
Rozszerzyłem oczy.
— Że co? 
— Jak śmiesz!
Począłem się delikatnie denerwować.
— Sakura — Chwyciłem ją za biodra i delikatnie obróciłem w swoją stronę. — O co ci do cholery chodzi?! — Próbowałem ją zrozumieć, jednak nie potrafiłem. — Nie kłamię cię! Mówię prawdę! Kurwa mać czy to takie dziwne, że dalej cię kocham?!
Poczęliśmy się kłócić w tak ważnym momencie. Z resztą jak zawsze, mieliśmy ponad trzydzieści lat, a zachowywaliśmy się przy sobie jakbyśmy wciąż pozostawali siedemnastolatkami. Wspólne przebywanie odmładzało nas i popychało do przeszłości, gdzie wszystko załatwialiśmy wybuchowo. Chciałem się opanować, wziąć głęboki oddech, jednak nie potrafiłem.
— To niedorzeczne!
— Ale tak jest!
Podciągnęła nosem.
— Musisz dać sobie spokój!
Automatycznie moje ręce opadły.
— Nie rozumiem.
Obawiałem się. Gdybym dowiedział się, że ma nastać trzecia wojna światowa i wojsko przymusowo chciałoby zaciągnąć mnie na front, mniej bym się bał niż w tej chwili.
— Sarada byłaby w końcu szczęśliwa, ja i ty… — przerwałem szybko, uświadamiając sobie straszną rzecz. — Sakura, czy ty chcesz mi powiedzieć, że…
— Tak — mówiła niewyraźnie. Łzy wpadały jej nawet do ust, a zatkany nos uniemożliwiał zrozumiałą wymowę. — Nie chcę, abyśmy się ponownie zeszli.
Domyślałem się dalszych słów, jednak musiałem je usłyszeć, aby być pewnym.
— Wyduś to — rzekłem ostro.
Sakura przetarła oczy wierzchem kurtki.
— Nie chcę być dla ciebie fałszywa, nie potrafiłabym. Wiem, że przez dziecko twój pogląd się zmienił. Ale gdyby nie Sarada, nigdy byś do mnie nie wrócił, taka prawda. — Niesamowicie pragnąłem jej przerwać, jednak zbeształem siebie w duchu. Gdy myślałem, że mój świat doszczętnie się zawalił, okazało się, że pozostało parę mikro elementów, które poczęły odpadać. — Po prostu, chyba cię już nie kocham.
— Nie musimy się śpieszyć — ciągnąłem, obawiając się, że naprawdę stracę ją już na zawsze. — Na razie będę mieszkał w innym mieszkaniu, abyśmy się ponownie ze sobą oswoili.
Kobieta pokręciła głową, a ja poczułem jak duża rysa powoli pojawiła się na moim sercu.
— Źle mnie rozumiesz. — teraz to ona dotknęła mojego ramienia. — Nie chodzi o to, że to za szybko, tylko… — przełknąłem ślinę. — Naprawdę nic już nie chcę. Przestałam cię dawno kochać — Druga rysa zaistniała na sercu. — Sasuke zrozum, że to już zakończone. Zostawiłeś mnie, potem urodziłam chore dziecko i kompletnie nie myślałam o tobie. Uwierz mi, ale w życiu nie zawsze pierwszy związek jest tym prawdziwym. Muszą się kochać dwie osoby, by każda ze stron była szczęśliwa. A jak mogłabym dzielić jeden dach z tobą i Saradą, gdy udawałabym, że coś do ciebie czuję?
Trzecia rysa obwinęła tak mocno moje serce, że pękło.
— Dalej trzymasz urazę za te, że cię zostawiłem?
Przymrużyła oczy.
— Nie do końca.
— To już nigdy się nie powtórzy, obiecuję…
— Matka też obiecywała, że nigdy mnie nie już nie uderzy, a mimo tego wciąż to robiła. Nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki, proszę zrozum to. Jesteś naprawdę cudownym facetem, należę do szczęściar, że mogłam spędzić z tobą jakiekolwiek chwile, ale…
— To już się skończyło — wydusiłem za nią.
— Tak — odrzekła smutno.
Staliśmy tak, nie mogąc oswoić się z zaistniałą sytuacją. Co ja sobie myślałem? Że przyjdę tu i ona uwierzy w moje uczucia? Ojciec zawsze powtarzał, że jak sobie pościelę, to tak się wyśpię. I chyba miał rację. Gdybym wybrał miłość, a nie nienawiść do Japonii i przyszłość, mógłbym szczęśliwie z nimi tutaj żyć. Niestety, gdy byłem młody, tylko perspektywy się liczyły. Przecież mogłem znaleźć nową kobietę, ba przewijało się parę, ale nigdy żadnej nie pokochałem, jak Sakury. Żałowałem, że w ogóle wyleciałem. Co mi dała firma i pieniądze? Jak to skomentowała Sarada, to ja byłem najsamotniejszy z naszej trójki. I do cholery nie mogłem tego za chiny naprawić.
Najciekawszy był fakt, że po tej szczerzej rozmowie, moje uczucie do Sakury nie zmalało. Nie nienawidziłem jej, nie mogłem przecież zmusić do uczuć. Zachowała się w końcu, jak dorosła osoba. Nie kochała mnie już, więc nie chciała udawać. Niejedna zrobiłaby odwrotnie, aby tylko mieć wygodne życie i pieniądze.
To była moja prawdziwa Sakura sprzed parunastu lat.
Zrobiłem krok do przodu i obejmując jej policzki dłońmi, pochyliłem się delikatnie nad jej twarzą tak blisko, że czuliśmy nasze chłodne oddechy. Wstrzymałem się na chwilę, czekając na jakąkolwiek reakcję, jednak, gdy owa nie nastąpiła, przyłożyłem swoje lodowate wargi do jej ust. Na początku całowałem ją delikatnie, aby się nie przeraziła, jednak, gdy nie zobaczyłem żadnego sprzeciwu, powoli wsunąłem język do jej ust. Ten z początku niewinny pocałunek przemienił się nagle w namiętnie wirujące uczucia. Sakura odchyliła głowę, abym mógł się głębiej wbić. Penetrowałem jej całą jamę ustną, wsłuchując się w miarowe pojękiwanie. Kobieta poczęła głaskać mnie po karku, pobudzając moje ciało. Poczułem przyjemne mrowienie w kroczu, jednak szybko się opamiętałem. Pozwoliła mi się pocałować, ponieważ na to zasługiwałem. Mimo świadomości zranienia, powiedziała mi prawdę. Ja natomiast musiałem ostatni raz poczuć jej usta.
Opuściłem na chwilę dotychczasowe miejsce, aby złożyć serię malutki pocałunków na całej jej twarzy.
— Sasuke — mruczała cicho, wciąż z zamkniętymi oczami.
Potem ponownie wróciłem do długich, podniecających pocałunków. Ocieraliśmy się językami, zapominając o otaczającej nas rzeczywistości. Smak jej ust nie zmienił się, dalej oblizywałem te same ułożenie zębów. Niespodziewanie ugryzła mnie w dolną wargę i poczęła ssać – jej ulubiona czynność podczas intymnych chwil. Musiałem przyznać, że naprawdę mnie to zszokowało. Nie chciałem być jednak gorszym, więc gdy zakończyła swoje dzieło, odwdzięczyłem  się tym samym.
Pragnąłem, aby ta chwila trwała wiecznie, żeby zmieniła zdanie, jednak wiedziałem, że nigdy to nie nastąpi. Był to pocałunek pożegnania, którego już nigdy więcej nie było nam dane poczuć.  Oboje doskonale o tym wiedzieliśmy, dlatego może trwał tak długo. Nie chciałem jej ponownie zostawiać, jednak nie mogłem patrzeć, jak nieszczęśliwie żyłaby przy moim boku. Oboje zawaliliśmy, a może właśnie tak miało być? Może od zawsze było w kartach historii zapisanie, że nie dane będzie Sasuke i Sakurze bycie razem? Tylko nieznane nam siły mogły to wiedzieć, a nam jako ludziom pozostało tylko się do tego dostosować.
Chciałem przestać, ponieważ przesadzaliśmy, jednak nie potrafiłem. Czułem jakbym przeniósł się do czasów, w których takie pocałunki były czymś normalnym. Pod zamkniętymi powiekami ukazała mi się chwila naszego ostatniego stosunku, w którym nieświadomie stworzyliśmy nowe życie – motyw naszego ponownego spotkania i wybaczenia sobie nawzajem. Może właśnie taki miał być morał końca naszej wspólnej historii? Przez tyle lat żyliśmy w ukrytej nienawiści do siebie. Sakura obwiniała mnie o porzucenie, ja natomiast wmawiałem sobie, że to ona mnie nie kochała i dlatego nie chciała ze mną wyruszyć. A nasze uczucia potrafiła zmienić jedynie Sarada. Dziewczynka, której wydawało się, że jest nikomu niepotrzebna.
W owej chwili oboje z Sakurą staliśmy się znowu jednością, więc nie wątpiłem, że doszła do tego samego. Dlatego bez zbędnych słów i z wielką niechęcią odczepiłem się od jej ust i odwracając się na pięcie – nie mogąc patrzyć na jej zszokowaną twarz – wyruszyłem do schodów, aby zejść na cichnącą w mroku zimowego wieczora ulicę.
Brakiem miłości do mnie, zostawiła mnie tak jak ja ją kiedyś.
Zabawne, prawda?
Przystanąłem na chodniku i zaciekawiony zwróciłem głowę w górę. Stała na szczycie schodów, czekając aż odejdę lub nie mogąc wciąż zrozumieć, co właśnie uczyniłem. Uśmiechnąłem się poważnie i zawołałem:
— Będę co miesiąc wysyłał pieniądze na edukację Sarady! Opłacę jej najlepszą muzyczną akademię w Japonii!
I kończąc swoją wypowiedź ruszyłem w nieznane, rozpoczynając karty nowej historii, w której nie było miejsca na nienawiść i żal.




SAKURA


— Jesteś idiotką! — wrzeszczała Ino, ściskając zbyt mocno rączkę od kubka pełnego kawy. Nie dziwiła mnie jej reakcja, każda kobieta postąpiłaby tak samo. Od razu po spotkaniu z Sasuke wyruszyłam do niej, nie mogąc się pozbierać. Pogodziliśmy się, ale i też rozstaliśmy na dobre. Zraniłam go, jednak sobie wybaczyliśmy i tylko ów fakt się liczył. — Jak mogłaś zmarnować taką szansę?!
— Żyłabyś z Saiem, gdybyś go nie kochała? — zadałam spokojnie pytanie. Nie byłam zła na przyjaciółkę, musiałam tylko zmusić ją, aby postawiła się na moim miejscu.
Cisza, która na chwilę zapadła między nami, ucieszyła mnie. Widocznie i ona zrozumiała.
— No nie…
— Widzisz.
— Ale nigdy nie jest za późno na wybaczenie.
Uśmiechnęłam się pierwszy raz, od bardzo dawna szczerze. 
— Właśnie to zrobiliśmy.
Ino podniosła brwi.
— Jak to?
Złapałam ją za palce.
— Wybaczyliśmy sobie. Wierzę, że w końcu znajdzie kogoś, kogo pokocha jak mnie i że będzie szczęśliwy.
Ino prychnęła.
— A co z Saradą? Przecież ona was znienawidzi!
Automatycznie uśmiech  znikł mi z twarzy. Miała rację, jednak przemyślałam już pewne sprawy i ułożyłam plan, jak dać jej do pojęcia, że właśnie tak musiało być.
— To dzięki niej się pogodziliśmy. Jest bystrą dziewczynką, myślę, że to zrozumie.
I tak oto spędziłyśmy nasz długi babski wieczór, którego tak mi brakowało. Odniosłam wrażenie, że odkąd pogrzebaliśmy wspólne grzechy z Sasuke, świat nagle pojaśniał, a ja znów mogłam żyć spokojnie, tak jak kiedyś.




SARADA


Szare promienie zimowego poranka opadały na moją twarz, budząc mnie do szkoły wcześniej niż budzik. Przetarłam zniesmaczona oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. W domu panowała dziwna cisza, nie słyszałam typowego krzątania się mamy w kuchni. Czyżby wyszła dziś wcześniej do pracy?
Gdy wróciłam od Sasuke, przyznała mi się, co jej napisał. Czekałam wczoraj do północy, aż wróci, jednak za długo przesiedziała u cioci Ino. Byłam tak bardzo ciekawa, o czym rozmawiali. Tata obiecał, że wróci do nas. Zapewne temu chciał się z nią ponownie spotkać. Jakaś pozytywna nadzieja opętała moje ciało, miałam ochotę tańczyć i grać przez cały dzień, nie mogąc doczekać się dobrych nowin. Z pewnością się pogodzili i w końcu będziemy żyli jak normalna rodzina!
Podniecona wyskoczyłam z łóżka i już chciałam chwycić za instrument, gdy kątem oka zauważyłam dziwną rzecz na biurku. Podeszłam do niego i wstrzymałam oddech. Była to błękitna koperta z podpisem Dla Sarady. Zdziwiona, wyciągnęłam zawartość i poczęłam przyglądać się listowi. Nie patrzyłam na słowa, mimo tego czułam, że ich znaczenie było istotne. Wzięłam głęboki wdech, żeby się uspokoić i podenerwowana zaczęłam czytać na głos.


Kochana Sarado
Wstyd mi, że zamiast powiedzieć wprost, odważyłam się tylko napisać list. Niestety nie potrafiłabym inaczej. Wróciłam późno od cioci Ino, mimo wszystko od razu zaczęłam się brać za pisanie. Muszę podkreślić, że nie upiłam ani łyka alkoholu, więc wszystko co czytasz, naskrobałam stuprocentowo trzeźwa.
Od czego tu zacząć?
Jak wiesz spotkałam się z Sasuke i powiedział mi to. Wydaje mi się, że doskonale wiesz co. Zapewne była to też i Twoja zasługa. Proszę nie czuj się jednak winna, nawet nie wiesz, jak jestem Ci wdzięczna. Przyznał się w końcu i nawet nie wiesz jak wiele to zmieniło. Zanim zaczniesz czytać dalej, proszę powiedz sama do siebie, że dalej nas będziesz kochać, mimo naszych wad. Piszę ten list również w imieniu Sasuke – mimo, iż on o tym nie wie. Ale jestem mu to winna.
Niestety nie kocham go już tak, jak kiedyś. Próbowałam sama siebie przekonać, jednak nie miałam sił. Nie byłam na tyle odważna, by wybrać Twoje szczęście. Przepraszam… Nie byłam również na tyle chamska by udawać do końca życia, że chcę z nim dzielić życie. Zraniłam go tym, jednak jak poczułby się, gdyby kiedyś dowiedział się prawdy, że was okłamywałam? Wolałam wybrać tę boleśniejszą, ale uczciwą opcję.
Wybaczyliśmy sobie nawzajem i chyba to jest najważniejsze. Jednak nie stałoby się to, gdyby nie Ty. Rodzice powinni wspierać dziecko, ale w naszym wypadku my potrzebowaliśmy Twojej opieki. Jeszcze wcześniej przeklinałam samą siebie, że przyleciał do Japonii, teraz jednak czuję się szczęśliwa. Nie trzymamy urazy, nasze serca są czyste. Szkoda mi go jednak, zasługuje na lepszą kobietę. Dlatego nie zabroniłam mu się  do nas zbliżać. Jeżeli będzie chciał, w każdej chwili może nas odwiedzić. Albo Ty jego, jak będziesz tego pragnąć.
Nie poznałaś jednak do końca naszej historii i możesz mnie na razie nie rozumieć. Nie pytałam go o zdanie, jednak wiem, że by je popierał. Otóż zakochaliśmy się w sobie w liceum. Byłam niecałe trzy lata od Ciebie starsza. Sasuke należał do bogatej elity wśród dzieciaków. Jak się pewnie domyślasz, ja zaliczałam się do tych nielubianych osób. I pewnego dnia Twój tata podszedł do mnie i zapytał, czy wyjdziemy gdzieś razem. Oczywiście na początku odmówiłam, bo uznałam to za pomyłkę. Jednak nie dawał za wygraną i spróbował ponowie. Od tego incydentu spędzaliśmy ze sobą jak najwięcej czasu. Byłam jego ratunkiem, tak wtedy powiedział. Nie tylko Ty kochanie miałaś ciężkie życie. Mnie wychowywała pijaczka, która mnie biła, a Sasuke posiadał strasznie surowych rodziców, przez których nienawidził wszystkiego i wszystkich oprócz mnie i Hidana. Jednak różnice między nami się powiększały, ja nie wiedziałam co chciałam zrobić ze swoim życiem, a on planował już wtedy wylecieć do Niemiec i założyć firmę. Wtedy powiedział mi, że zostawia w cholerę ten walnięty kraj. Wiesz, jak się poczułam? Mimo, iż namawiał mnie, bym poleciała z nim, czułam się jakby i mnie chciał opuścić. I tak się rozstaliśmy, ja nie zmieniłam zdania, ani on nie ustąpił.
Piszę Ci to, abyś nigdy nie popełniła podobnego błędu. W związku nie można porzucać marzeń, ale trzeba też szukać kompromisów. To jest sekret szczęścia.
Sasuke oferował mi comiesięczną kwotę pieniędzy, możesz korzystać z niej, ile chcesz, są tylko Twoje. Jednak zasugerował, że mogę odłożyć je na Twoją przyszłą uczelnie muzyczną. Co ty na to?
Wiem Kochanie, że pieniądze nie zastąpią Ci go, ale wierzę, że gdy dojrzejesz, zrozumiesz nas. To, że się kiedyś kochaliśmy, nie znaczy, że będzie to trwało wiecznie. Życie  nie jest romantycznym filmem, jednakże życzę Ci, abyś kiedyś poznała tak wspaniałego mężczyznę, z którym nigdy nie będziesz miała tego typu problemów.
Przez ostatnie dni  działo się między nami różnie. Kocham Cię i nigdy, przenigdy już Cię nie skrzywdzę ani nie uderzę. Marzę, abyśmy ponownie zaczęły żyć ze sobą w zgodzie, jak kiedyś. Domyślam się jednak, że jesteś teraz zdenerwowana i najchętniej byś nas wydziedziczyła. Jednak zrozum, że tak musiało być. Żeby się pogodzić, potrzeba było rozstania. Oboje z Sasuke posiadamy ciężkie charaktery, więc gdybyśmy się zeszli, nie ręczę, że trwałoby to długo. Wtedy bardziej by Cię nasze ponowne rozstanie zabolało. Teraz jest przynajmniej dobrze, nawet nie wiesz, jak czuję się lekka. Moje ciało przepełnia spokój, którego nie doświadczyłam od trzynastu lat.
Na koniec pragnę dodać, że jesteś dla nas najważniejszą osobą na świecie i wszystko co od dzisiejszego dnia uczynimy będzie dla Ciebie jak najlepsze. Obiecujemy!
Kochający Cię mama i tata




Życie było pasmem naprawdę przeróżnych zdarzeń, w których uczucia mieszały się ze sobą, tworząc miłość, nienawiść, radość i gniew. Bez nich, żadne nie mogło istnieć osobno. Jedno przeplatało drugie, czasami zahaczając nawet o trzecie. Jednak zawsze tworzyło coś niesamowitego.
Czasami nawet coś pięknego.  









OD AUTORA: Mamy to! Ostatni rozdział tej dziwnej, ludzkiej bądź nienaturalnej historii. Pozostał nam jeszcze tylko epilog, więc tam opiszę bardziej moje uczucia. Niemniej jednak jestem zadowolona z siebie. Pierwszy raz zakończyłam swojego bloga. Uwierzcie, dla mnie to niesamowite XD. Nie ciągnęłam tego opowiadania dalej. Tak miało być, historyjka na 11 rozdziałów. Jednym może to odpowiadać, drugim nie, Wasza opinia kochani,  wiecie, że każde Wasze słowo ( czy dobre czy złe) bardzo pozytywnie na mnie wpływa. Dzięki Wam wiem co robiłam źle, co powinnam poprawić, albo też z czego powinnam być dumna. Naprawdę, rozpoczynając tego bloga obawiałam się, jak go inni przyjmą. A teraz jestem naprawdę w wielkim szoku. Dziękuję! 

7 komentarzy:

  1. Siedzę, myślę i... nie wiem. Nie wiem, co myśleć o tym zakończeniu, czy mnie satysfakcjonuje, czy też nie. Sprawiłaś, że wzięło mnie na rozmyślanie o życiu i nie jestem w stanie niczego sensownego napisać. Chyba.
    (38 minut później)
    Próbowałam sobie wyobrazić i rozrysować w głowie każdy możliwy wariant zakończenia. Ale omówmy tylko jeden, ten najbardziej odbiegający od tego, co napisałaś. Rozmyślałam o ewentualnym zejściu się Sasuke i Sakury, i... szybko uznałam, że to by było chyba najgorsze możliwe wyjście. Dlaczego? Wydaje mi się, że tak naprawdę Uchiha nie kocha jej tak, jak mu się w tym momencie wydaje. W ostatnim czasie w jego życiu tak wiele się zmieniło, pojawiła się w nim Sarada, ponownie spotkał Sakurę i chociaż wydaje mu się, że myśli racjonalnie i czuje to, co czuje, to się myli. Dał się temu ponieść, córka rozbudziła w nim dawne uczucia do jej matki, ale to by było tylko chwilowe mam wrażenie. Tyle lat byli rozdzieleni, a on jednak dawał sobie radę i nie odnoszę wrażenia, by przez ten czas tęsknił za Sakurą jakoś mocno. Nie, moim zdaniem on jej tak naprawdę nie kocha. To co czuje, to sentyment pomieszany z miłością do niedawno poznanej córki. A Sakura... Sakura to wiadomo. Jest trochę niezrównoważona, nie akceptuje samej siebie, tylko by go skrzywdziła, gdyby się zeszli, więc wielki plus dla niej, że do tego nie doprowadziła, że chociaż ona była w stanie podejść do tego chłodno i w przeciwieństwie do Sasuke nie dała ponieść się emocjom. Szacun, Sakura, chociaż ten jeden raz.
    Na początku, tuż po przeczytaniu, wydawało mi się, że Twoje zakończenie właściwie nie ma sensu. Że ze względu na nie, opowiadanie nic nie wnosi, bo nie niesie ze sobą żadnego morału, nic. Sarada zostaje bez ojca, Sakura dalej tkwi w tym samym miejscu, Sasuke wraca do siebie i nic się nie zmienia, nic. Chociaż pisałaś, że się pogodzili, że teraz dopiero tak naprawdę mogą zacząć żyć, musiałam trochę nad tym podumać, zanim uznałam, że się z tym zgadzam. Pomyślałam o Sakurze, na której na pewno przez te lata ciążyła tajemnica o istnieniu Sarady, pomyślałam o Sasuke, który tak naprawdę nigdy nie zrozumiał, dlaczego Haruno z nim nie wyjechała, nie rozumiał, co się z nimi stało. Pomyślałam o Saradzie, która znała tylko połówkę samej siebie. Tak, teraz to ma sens. Nie wiem, o czym chcesz napisać w epilogu, ale ja mam taką słodką i uroczą (matko, to zupełnie jak nie ja...) wizję: Sarada jeździ czasem w odwiedziny do Sasuke, a czasem Sasuke przyjeżdża do nich, utrzymuje z Sakurą przyjacielskie relacje i spędza miło czas z córką. A u siebie, w Berlinie, czeka na niego jakaś kobieta, bo w końcu otworzył się na nowy związek. Cukierkowo i przesłodko, czyli jak wycisnąć z życia sam cukier, a goryczkę ukryć głęboko, głęboko, żeby nikt nie widział. Może jednak mam nadzieję, że ten epilog pokaże coś zupełnie innego, choć mam nadzieję, że ta sytuacja zmieni ich życia na lepsze.
    Podsumowując: dobra robota, naprawdę! Teraz czekam na kolejną historię, tym razem bez Sakury :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zapomniałam jeszcze wspomnieć, że cholernie podoba mi się ostatni akapit! Pięknie brzmi, ma fantastyczny wydźwięk i czytałam go chyba z pięć razy, żeby w pełni się nim nacieszyć i posmakować. Jest super :-)

      Usuń
    2. Nawet nie wiesz jak się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że moje amatorskie opowiadanko skłoniło Cię do refleksji. Moją największą wadą jest brak wiary w siebie, dlatego musiałam przeczytać chyba z 5 razy Twój komentarz, by zrozumieć go w pełni. Dokładnie masz racje, ich zejście nie miałoby sensu. Wyszedłby tandetny, cukierkowy romans, który nic nie wnosi 😂.
      Szacun Sakura, ten jeden raz hahaha. You make my day better! Szczerze, sama gdy pisałam jakąkolwiek z nią część Above, momentami toczyłam pianę z ust. Pokazałam ją w złym świetle, a pod koniec nawet Ci najgorsi są skłonni do racjonalnych wyborów. Sasuke poniósł się emocjom, z resztą co mu się dziwić. Nie potrafił znaleźć miłości w Berlinie, bo gdzieś potajemnie cały czas myślał o Sakurze. I masz rajcę, spędzenia czasu z Saradą po prostu w taki sposób na niego wpłynęło. Doszli moim zdaniem do najrozsądniejszego wyboru.
      Co do epilogu, przedstawię ich późniejsze życie, ale jakim się okaże, to dopiero zobaczysz :*.
      Naprawdę dziękuję za szczery komentarz. Bardzo przykuwam do Twoich słów uwagę, ponieważ nie jesteś miłośniczką SasuSaku. Baa przecież nienawidzisz Haruno XD. Fanka Yaoi to zaszczyt dla mnie na tym blogu, poważnie. Jeszcze, kiedy fanka gejowskiego opowiadania, które kocham, pisze mi "dobra robota", rozpływam się i mam ochotę piszczeć z radości! Serio!

      PS Przyznam szczerze ( mogę brzmieć narcystycznie, więc przepraszam) że ostatnie zdania tak mi się podobają, że lubię odpalać Worda i je sobie poczytać. Chyba są to jedyne zdania, z których mogę być dumna :D.

      Usuń
  2. Jestem! <3
    Musiałam przetrawić to zakończenie. W pewnym momencie zastanawiałam się, czy lepiej nie byłoby, jakby Sakura i Sasuke się zeszli. Ale doszłam do wniosku, że nie. Zakończyłaś to w najlepszy, możliwy sposób! Wybaczyli sobie, wyjaśnili wszystko, byli ze sobą szczerzy. Ideolo!
    No i mam nadzieję, że Sarada zrozumiała całą tę sytuację, w końcu jest inteligentną dziewczynką ;)
    Poza tym całe to opowiadanie jest takie.. życiowe, mam wrażenie, że takie sytuacje się zdarzają.
    Bardzo mi się podobał cały blog!
    To teraz czekam na epilog <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wymyślając Above sama na końcu zastanawiałam się czy nie lepiej by jednak byli razem. Wiesz, SasuSaku, każdy oczekuje romansu i happy endu XD. Ale jak to ja, wolałam przedstawić coś na swój sposób, nie patrząc na oczekiwania innych ( brzmię trochę samolubnie). Uważam, że ta historia byłaby płytka, gdyby nagle nasza ukochana parka wróciła do siebie ( chociaż tak się zapowiadało w pewnym momencie). Zachowali się w końcu jak prawdziwi dorośli ludzie, bo przez większość opowiadania również chciałam ukazać, że nie koniecznie zawsze starsi potrafią wszystko dobrze rozegrać :). Sama mam dziewiętnaście lat więc w sumie nie jestem jakoś zbytnio dojrzała, ale mam dużą styczność i z dziećmi, jak i z dorosłymi i czasami naprawdę to dzieciaczki posiadają więcej empatii i rozumu w sobie.
      Dziękuję ślicznie za komentarz. Jak zawsze pojawiał mi się uśmiech na twarz gdy widziałam Twoją opinię, tak i teraz nie było wyjątku. Cieszę się, że opowiadanie wyszło mi życiowe :D.
      Dziękuję! <3

      Usuń
  3. Od jakiegoś czasu czułam, że nie będzie tu takiego happy endu, jakby się chciało. Ale w sumie, czy to źle? Myślę, że nie, bo takie jest życie. Nieprzewidywalne.
    To co cieszy, to fakt, że dwoje dorosłych ludzi ostatecznie odnalazło jakąś nić porozumienia i nawet jeśli nie będa razem, to Sarada będzie miała dwoje rodziców.
    Czekam na epilog! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Idealnie to ujęłaś. NIEPRZEWIDYWALNE. Kto by mógł się spodziewać np na miejscu Sarady, że w wieku 13 lat pozna ojca? Albo na miejscu jej rodziców, że jedno dowie się o ukrywanym dziecku? Starałam się jak najbardziej rzeczywiście odegrać tę krótką historię. Czy mi wyszło? Jak narazie cieszę się z Wszych pozytywnych opinii :).
      Dziękuję :*

      Usuń