2018/12/03

6



SASUKE


Przeróżne rzeczy przytrafiały mi się w życiu. Zaczynając od dnia, w którym pudełko z moim prezentem na gwiazdkę okazało się puste, kończąc na Hidanie stojącym w samym środku nocy przed drzwiami do mieszkania, z moją córką u boku. Wtedy, to znaczy dawno temu byłem rozczarowany, jakim cudem Mikołaj nie postarał się, aby nagroda za przebyty grzecznie rok się ziściła. Teraz dawny przyjaciel pojawił się niespodziewanie z czymś lepszym, niż owy prezent.  Zjawił się z osobą, którą pragnąłem poznać,  odkąd minąłem granice Japonii. Z osobą, dla której przeleciałem setki kilometrów, i z którą zabroniła mi się widzieć była kobieta.
Pomrugałem parę razy powiekami, nie dowierzając. Na początku pomyślałem, że jestem jeszcze zaspany i mam zwidy. Niestety im więcej upływało czasu, tym Sarada materializowała się przede mną wyraźniej. Jej piękne, małe, odziedziczone po mnie czarne oczka przewiercały mnie na wylot. Kiedy śnieg na jej kurtce począł się topić na skutek ciepłego pomieszczenia, zauważyłem wtedy siny kolor jej warg.
— Wejdźcie — rzekłem spokojnie, wpuszczając nieoczekiwanych gości do środka. Gdy Sarada zabrała się za ściąganie kozaków, poczułem na ramieniu dłoń przyjaciela. Odwróciłem się oskarżycielsko w jego stronę, ten tylko puścił mi zawadiacko oczko. — Miałem rację, że jesteś najebany. — Skwitowałem i poszedłem do córeczki.
Uklęknąłem na jedno kolano, nie bardzo wiedząc co robić. Nigdy nie miałem styczności z dziećmi, nie wiedziałem nawet do czego powinienem zacząć na początek. Więc chwyciłem za suwak jej kurtki i powoli począłem ją rozbierać. Widząc, że delikatnie się trzęsie, wzdrygnąłem się na myśl jak musiała marznąć.
Oczywiście dalej byłem w szoku. Miliony pytań nasuwało mi się na język, jednak moja podświadomość podpowiadała mi, że lepiej będzie nie pytać się na samym początku. Bo w pewnym sensie ucieszyłem się widząc Saradę. Po naszej ostatniej rozmowie długo myślałem, czy dobrze uczyniłem wyjawiając jej kim tak naprawdę jestem. Była tylko bezradnym owocem mojej jedynej prawdziwej miłości. Nie ona zawiniła, iż jej życie się potoczyło właśnie w ten sposób. Dlatego wyciągnąłem powolutku dłoń do przodu, a ona po paru sekundach wahania delikatnie ją uścisnęła.
— Usiądź na kanapie — przerwałem, gdy poczułem chłód jej ręki. — Zaraz pogadamy.
Myślałem, że będzie protestować, jednak posłusznie, niczym wyszkolony piesek, ruszyła w wyznaczonym kierunku.
— Co tu się do cholery wyprawia?! — zwróciłem się z pretensjami do Hidana. Mężczyzna wzruszył ramionami, kompletnie nie zwracając uwagi na ton mojego głosu. Cały on… — Nie masz mi nic do powiedzenia? — zapytałem cicho, żeby Sarada nie usłyszała naszej rozmowy. Ten tylko wpatrywał się jak w debila.
— Znalazłem ją na ulicy — wytłumaczył.
W owym momencie zgłupiałem.
— Że co? Chcesz mi powiedzieć, że spotkałeś moją córkę w środku nocy na mieście?!
Hidan przytaknął, a ja ponownie poczułem się jak w wariatkowie. Byłem przekonany, że…  że właśnie co? Nawet on nie byłby skłony do abstrakcyjnych myśli, które poczęły nawiedzać mój umysł.
— Prosiła, żebym ją do ciebie zaprowadził.
— I zrobiłeś to debilu!
— Sam protestowałem!
— Dlaczego nie zabrałeś jej z powrotem do domu?
— Nie ustępowała!
— Uległeś trzynastoletniej dziewczynce!
Hidan automatycznie przyłożył palec do ust, a ja odwróciłem się w stronę salonu. Miałem przeprowadzić tę rozmowę cicho i spokojnie. Natomiast wydarłem się tak głośno, iż biedna musiała to usłyszeć. Wpatrywała się we mnie oczami pełnymi bólu. Odniosła zapewne wrażenie, że jej tu nie chciałem. A było w rzeczywistości na odwrót! Wiedziałem natomiast jakie przyniesie to ze sobą problemy.
Bez głębszego zastanowienia skierowałem się w stronę dziewczynki. Ponownie przykucnąłem przed nią i obserwując z dołu, przemówiłem:
— To prawda?
— Nie wierzysz mi?! — Dobiegł mnie z tyłu oburzony głos Hidana. Zlekceważyłem jednak jego starania i poświęciłem uwagę tylko Saradzie.
— To prawda? — powtórzyłem pytanie.
Wydawała się inna niż wtedy, gdy odprowadziłem ją do szkoły. To ona chciała przejąć inicjatywę, teraz natomiast zachowywała się niczym przerażony kurczak. Nie wiem co tak bardzo wpływało na stan jej obejścia, ale inaczej zapamiętałem nasze wspólne dziecko. 
— Słuchaj — zacząłem z innej beczki. Czułem się dziwnie, niczym największy kretyn. Nigdy nie miałem podejścia do młodszych, a w tym wypadku doszczętnie nie potrafiłem się odnaleźć. — Naprawdę chciałaś mnie znaleźć?
— Tak — odpowiedziała cicho.
Myślałem, że ulga przepełni moje ciało, gdy dowiem się prawdy. Sprawa przedstawiała się jednak inaczej. Czyżby za bardzo przejęła się nowiną, którą się z nią podzieliłem?
— A nie mówiłem?! — krzyknął Hidan. — Stary mówiłem ci, że to był zły pomysł wyjawiać jej prawdę.
W owym momencie chciałem zapaść się pod ziemię. Oczywiście po rozmowie przeprowadzonej z Saradą pojechałem spotkać się z przyjacielem. Już wtedy mnie wyśmiał, zwiastując kłopoty. Nie sądziłem jednak, że tak szybko się przydarzą! Mało tego, Hidan był pijany i kompletnie już nie rozumiał sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.
— Zamknij się! — syknąłem na niego, po czym ponownie zwróciłem się do córki. — Jak mniemam Sakura nic nie wie, prawda?
Było to najgłupsze pytanie jakie mogłem kiedykolwiek zadać, jednak musiałem się upewnić. Bo jeżeli okaże się to prawdą, znajdę się w czymś gorszym niż w dupie.
— Kompletnie nic. — Ponownie cicha odpowiedź.
Westchnąłem.
— Będzie przerażona, jak zobaczy, że zniknęłaś. — Nie chciałem dodać, iż domyśli się, gdzie jej córka mogła się wybrać. Sakura nie była na tyle głupia, by nie powiązać faktów. Dochodząc do różnych przemyśleń, najistotniejsza rzecz przyszła mi do głowy. — Dlaczego to zrobiłaś? — Teraz nie mogłem odpuścić.
Hidan opierał się o ścianę, słuchając z zaciekawieniem. Abstrahowałem już od faktu, że zapewne mało co rozumiał w owym stanie. Musiał jednak być świadkiem.
Sarada zawahała się na chwilkę, jednak chyba zrozumiała, że musi odpowiedzieć tylko po to, aby potwierdzić moje myśli. Znałem Sakurę lepiej, niż ktokolwiek. Nietrudno było się domyślić, co się w rzeczywistości stało.
— Pokłóciłyśmy się.
Złamałem ją.
— Powiedziałaś jej o naszej rozmowie, prawda?
— Oczywiście, że tak! Byłam na nią zła!
— A teraz nie jesteś?
Minuta ciszy.
— No dalej…
— Uważam, że powinnaś wrócić do domu. Sakura będzie się martwić i…
— To znaczy, że mnie nie chcesz?
Jej pytanie kompletnie zbiło mnie z pantałyku. Sam Hidan rozszerzył oczy, zastanawiając się, czy się nie przesłyszał. Przerażało mnie, że do takich rozmów dochodziło z moim dzieckiem. Nie tak wyobrażałem sobie życie z własnymi pociechami.
Sarada spuściła głowę, czekając na werdykt. Ja natomiast nie potrafiłem go postawić. Nie wiedziałem co wtedy mną kierowało, z pewnością nie był to rozum. W ramach odpowiedzi rozszerzyłem ramiona i otuliłem jej zmarznięte ciałko. Tak nie powinno być. Każde dziecko zasługiwało na normalną rodzinę. W tym momencie pożałowałem, że w ogóle zainteresowałem się wiadomością na jej temat. Mogłem pozostać w Berlinie, a ona by spokojnie prowadziła swoje życie, tak jak wcześniej.
Myślałem, że się zbulwersuje, że mnie odepchnie. Natomiast wtuliła się w moje ciało, niczym malutki kotek.
Hidan zrozumiał, że nie miał już nic do zrobienia w owej sprawie. Kiwnął do mnie głową i wycofał się z mieszkania. Byłem mu wdzięczny. Ponownie, mimo niesprawności umysłu, wiedział o czym myślałem i czego pragnąłem. Jeżeli życie miałoby mnie go pozbawić, z pewnością bym się nie pozbierał.
Skupiłem całą swoją uwagę na Saradzie. Drgawki powoli ustępowały, jednak siny kolor nie chciał zejść jej z warg. Nie mogłem tej sytuacji tak zostawić, jednak priorytetem okazało się ogrzanie jej zmarzniętego ciała. Wypuściłem ją powoli ze swoich ramion i skierowałem się do kuchni. Nastawiłem wodę na herbatę i zajrzałem do lodówki w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia. Jedyne co w niej zostało to kawałek wieczornej pizzy. Włożyłem ją do mikrofalówki i odczekałem trzy minuty, aż się podgrzała. Pozostałem w pokoju do momentu, aż nie zawył czajnik. Przygotowałem szybko herbatę i trzymając w jednej dłoni kubek, a w drugiej talerz z pizzą, podszedłem do niej.
W połowie drogi dopiero zwróciłem uwagę na jej śmieszny, „eskimoski” strój. Przedstawiała się niczym bałwan ze śniegu. Musiała zauważyć moje spostrzeżenie, ponieważ na jej twarzy pojawiła się mina zamieszania. Postanowiłem, że nie będę jej stresował jeszcze bardziej, więc bez żadnych komentarzy podałem Saradzie jedzenie. Przez chwilę ilustrowała pizzę wzrokiem, czy aby na pewno nadawała się do skonsumowania. Po krótkiej chwili poczęła się zajadać.
Usiadłem na fotelu, naprzeciwko jej twarzy. Czułem się jakbym był po rozwodzie z Sakurą i każde z nas w różne dni opiekowało się Saradą.
— Twoja mama mnie zabije, jeżeli się dowie, że tu jesteś. — Podjąłem ponownie temat. Nie chciałem jej wyrzucać, jednak nie było innego wyjścia. Musiała wrócić do domu i kropka.
Sarada oblizała zgrabnie palce i upiła łyk gorącej herbaty. Spojrzała na mnie niewinne, leciutko się uśmiechając. W przeciągu tych paru minut potrafiłem stwierdzić, że posiadała często zmienne nastroje. Z jej oczu emanowała ekscytacja, żeby zaraz zmienić się w zakłopotanie poprzedzające smutek. I tak na okrągło. Teraz natomiast spoglądała głęboko w moje oczy, porzucając jakiekolwiek przemyślenia. Cieszyła się z przebywania w moim mieszkaniu, wyczytałem to z jej wyrazu twarzy. Jakieś dziwne uczucie przeszyło moje ciało, nie dając racjonalnie pomyśleć. Nie chciałem, aby Sakura się zdenerwowała, jednak poczułem niepohamowane pragnienie, aby pozwolić Saradzie jednak zostać.
— Dobra, ale tylko jedną noc. — Skwitowałem, składając dłoń w pięść i podnosząc mały palec do góry, w zamiarze podania sobie obietnicy. Robili tak w filmach, więc nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
Dziewczynka pochyliła lekko głowę, zastanawiając się zapewne, co robię.
— Tato to jest staroświeckie.
Widziałem jak lekko krzywiła się wypowiadając owe, nowe dla niej słowo. Nigdy nie miała ojca, a teraz próbowała odzywać się do kompletnie obcego jej mężczyzny.
— Nie musisz mnie tak nazywać — skłamałem. Jeśli miałem być szczery, serce owiła mi nieznana nić, ściskając je mocno, gdy dotarło do mnie znaczenie jej wypowiedzi.
— Myślę, że powinnam. — Miała mocny głos, niepasujący kompletnie do wyglądu. Wiedziałem, że odziedziczyła go po babci – matce Sakury. Ona też brzmiała bardziej, jak mężczyzna, niż kobieta. — Poza tym, to jest postarzałe tato. — Zachichotała ze zmieszania. — Teraz nikt tak nie podaje sobie obietnic.
Przyznam, zrobiło mi się kurewsko głupio, jednak nic nie mogłem na to poradzić. Wyprostowałem palec wskazujący ze środkowym i delikatnie puknąłem nimi w czoło Sarady.
— Pasuje?
Chwyciła po kubek i ponownie upiła łyk.
— Może być.
Podobało mi się, że zaczynała się z mną droczyć. Zupełnie jak kiedyś jej matka…
Brzmiałem ohydnie, jednak musiałem ową sytuację porównać w taki sposób. Nie licząc mojego wyglądu i głosu podobnego do babci, wyczuwałem cząstkę Sakury w stylu jej mowy. Potrafiła być równie sarkastyczna i nieprzewidywalna.
Na samo wspomnienie o byłej, poczułem się źle. Powinniśmy byli razem spędzać czas z naszym dzieckiem. Zraniła mnie, nie pochwalając moich planów na przyszłość, zerwała kontakt, kiedy wydawało mi się, że jest już wszystko z nami okej. A po trzynastu latach dowiaduję się, iż jestem ojcem. Mimo wszystko żałowałem córki. I ja nie posiadałem wspaniałych relacji z rodzicami, Sakura tym bardziej. Matka Sarady spodobała mi się, kiedy dowiedziałem się od Hidana o jej ciężkim stanie w domu. Była inna, nie posiadała wielu pieniędzy, nie malowała się jak laleczka Barbie i wyróżniała się tym z tłumu. Do tego chciałem jej pomóc, czego trudno było dokonać. Chciałem płacić Sakurze za wszystko, żeby czuła się lepiej. I wtedy uświadomiłem sobie, że ją kocham.
 Jako młody chłopak, nienawidzący swojej idealnej rodziny, pragnąłem zrobić dobry uczynek. Miała szczęście, że padło na nią. Zabrnęliśmy w to daleko, jednak okazała się kimś najważniejszym w moim życiu. Kimś, z kim planowałem wspólne życie w Berlinie.
Nigdy nie zapomniałem upokorzenia, gdy nie zgodziła się wyjść ze mną, przez jej pierdolniętą przyjaciółeczkę. Już wtedy  strzeliła loda Hidanowi, a ten ni z gruszki, ni z pietruszki wygadał Ino, że mogę coś czuć do Sakury. Oczywiście on nie rozumiał mojego zachowania, dlaczego chciałem wydawać pieniądze na cudze zachcianki. Nigdy mi nic nie brakowało, oprócz jednej rzeczy.
Miłości.
Wszystkie laski latały za mną w szkole, nie zdając sobie sprawy, dlaczego nie chciałem się z nimi umówić. Taktowały mnie jak bogatego przystojniaczka, którym warto się było pochwalić przed koleżaneczkami. Nie raz słyszałem, jak w gronie gadały, żeby mnie tylko wyrwać, zanim jakaś inna uczyni to pierwsza. Czułem się niczym błąkająca marionetka w budynku pełnym harpi.
Nie mogły znieść upokorzenia, kiedy zaczynałem regularnie spotykać się z Sakurą. Ona oczywiście nie chciała przyjmować prezentów, którymi pragnąłem ją obdarowywać. Z czasem mój plan legł w gruzach, jednak wspaniała więź pozostała. Nie musiałem czuć się lepszym człowiekiem, pragnąc oddać potrzebującemu swoje oszczędności. Wydawało mi się, że Haruno kochała mnie bezgranicznie. 
A teraz patrzyłem na efekt naszej, jak widać nieszczerej miłości i zastanawiałem się, w którym miejscu popełniłem błąd.
Zabrałem od Sarady talerz z kubkiem i poszedłem szybko włożyć je do zlewu. Wziąłem głęboki wdech, opierając się o blat. Nie wiedziałem, co powinienem teraz uczynić. Czy pogadać chwilkę, czy może delikatnie zachęcić do spania? W końcu zbliżała się druga w nocy. Odwróciłem się gwałtownie, gdy zamarłem. Stała w drzwiach, niepewnie spoglądając w moją stronę.
— Coś się stało? — zapytałem, przełykając głośno ślinę. Czasami potrafiła wydawać się straszna.
— Nie chcesz, żebym serio została, prawda?
I masz babo placek!
— Skąd! Oczywiście, że chcę, tylko…
— Obiecałeś.
— Wiem.
— Więc jakie tylko?
Rozmowa niczym z Sakurą…
— Dalej obawiam się o twoją matkę. — Podszedłem i położyłem dłonie na jej ramionach. — Naprawdę będzie się martwić, że coś ci się stało.
Sarada prychnęła i odwróciła się na pięcie.
— Szkoda, że wcześniej nie interesowało ją, kiedy zawsze pytałam o ojca i co się z nim stało.
Naturalnym było jej podenerwowanie. Każdy na miejscu dziewczynki reagowałby podobnie bądź gorzej. Czułem jednak, że Sakura nie należała jedynie do problemów życiowych Sarady. Rozumiałem fakt, iż Haruno potrafiła być okrutna, zwłaszcza posiadając na utrzymaniu córkę. Mimo wszystko, nie do końca wydawało mi się, aby tylko o moją ex chodziło. Postanowiłem jednak nie wkraczać w tematy, których sama z siebie nie zapragnęła przedstawić.
— Czy to takie dziwne, że chcę spędzić moją pierwszą i prawdopodobnie ostatnią noc z tatą?



SARADA



Doskonale wiedziałam, co musiał odczuwać Sasuke w owym momencie. Dla mnie również te niespodziewane nocowanie należało do czegoś mocniej niż dziwnego. Nigdy się nie znaliśmy i nie widzieliśmy wcześniej. Mogłam wcielić się w owym momencie w niespodziewaną kochankę, która zapragnęła wtargnąć do jego posiadłości. Problem stanowił jednak bliskość naszym więzów krwi.
Nie chciałam stać i spoglądać na durną twarz ojca. Zapewne zszokowało go moje wyznanie, ale mówiłam, czego pragnęłam najbardziej w tej chwili. Nic się nie liczyło, nawet powód do ukrywania Aspergera czmychną w ciemne zaułki mojego ciała. Jeżeli i tak Sakura miała nie dopuścić, abyśmy się więcej zobaczyli, planowałam oszczędzić mu wyrzutów sumienia. Co by się działo, gdyby dowiedział się, że jestem chora? Nienawidziłam wzburzać w ludziach wyrzutów sumienia.   
Czułam, aby rozkręcić nasze spotkanie, musiałam zainterweniować pierwsza. Sasuke wydawał się mądrym i bogatym mężczyzną, posiadającym wszystko co chciał. Bawiła mnie sytuacja, że nie wiedział, jak do końca zachowywać się wobec córki. Sama z resztą nie prezentowałam się lepiej. Zmieszanie towarzyszyło mi, jakbym dostała nowy dom.
Nie chcąc go bardziej peszyć, skierowałam się ponownie do salonu. Jak mogłam się spodziewać, Sasuke posłusznie poszedł w moje ślady. Usadowiliśmy się wygodnie naprzeciwko siebie, ja na kanapie a on na fotelu, aby lepiej widzieć emocje malujące się na naszych twarzach. Ojciec ukazywał mi się w głowie wolnym ptakiem, latającym, gdzie mu się żywnie podobało. Teraz wegetował niczym zmieszany, zamknięty w klatce kurczak, czekający na ugotowanie.
Nigdy nie wierzyłam, że kiedykolwiek go spotkam. Nie mieliśmy dużo czasu, istniało tyle spraw, które mnie interesowały, jednak w chwili, w której się znajdowaliśmy, żadne z nas nie potrafiło ukryć lekkiego skrępowania.
Życie zakrawało o jebaną hipokryzję.
— Czym się zajmujesz? — Pierwsza przełamałam lody. Nie był to najlepszy i najoryginalniejszy początek, zdawałam sobie z tego sprawę, jednak owej zimy nic nie pozostało takim samym, jak wcześniej. 
— Jestem właścicielem firmy — odchrząknął.
— Jakiej?
— Unternehmen von Versicherungen.
—Mieszkasz w Tokyo?
Minuta ciszy.
— W Berlinie.
Chciałam okazać swoje zdziwienie, gdy przerwał mi gestem dłoni.
— Wystarczy.
— Widzę, że dobrze powodzi ci się w życiu — dodałam, lekko się uśmiechając. Naprawdę cieszyłam się, że nie należał do biedaków. Chociaż jemu jedynemu coś na tym świecie wyszło.
Sasuke chyba nie do końca popierał moje słowa. Skrzywił się lekko, nie ukazując nic więcej.
— Mogę zadać bardziej osobiste pytanie? — Brnęłam za daleko, jednak nic nie liczyło się bardziej w tym momencie. Widziałam ruch napinających się mięśni jego ciała. Ojciec nie okazał się ani dupkiem, ani tępą osobą, którą przez tyle lat pragnęła przestawić mi Sakura. Uważała, że uda jej się raz na zawsze pozostawić w mojej głowie fałszywy światopogląd na jego temat.
On jednak, po chwilowym namyśle pokiwał tylko delikatnie głową.
— Żyjesz z kimś?
Doznaliście kiedyś uczucia, jakby ktoś chciał zatkać wam usta niewidzialną ręką? Pierwszy raz w owej chwili poczułam właśnie, że nieznana siła pragnęła mnie uciszyć. Przesadzałam, jednak musiałam mieć wszystko na tacy. Zasługiwałam na to…
— Mam obowiązek odpowiadać? — Z niewiadomych powodów Sasuke hardo walczył, abym o niczym więcej się nie dowiedziała. Odczulam lekki zawód, jednak nie ukazałam tego. Istnieją dwie rzeczy, którymi warto walczyć. Nauczyła mnie ich matka, gdy fala prześladowań sięgała zenitu, gdy miałam dziewięć lat. Albo trzeba pokazać, że się w ogóle nie zwraca na nic uwagi, lub zaatakowanie ich własną bronią. Nie chciałam denerwować Sasuke, jednak to ja z naszej trójki zasługiwałam na prawdę. Nie przychodziły mi do głowy abstrakcyjne myśli, że pragnęłabym, aby się zeszli. Może miałam trzynaście lat, ale nikt, jak ja nie potrafił odczytywać sytuacji z momentu napięcia. Tata się przed czymś wzbraniał, a ja przecież nigdy bym od nich nie oczekiwała powrotu do siebie.
Dla niektórych ludzi nie istniała już żadna nadzieja.
Jednak mogłam zawalczyć o swoją.
— Sakura nigdy nikogo nie miała, odkąd się urodziłam.
Denerwowałam go, wywnioskowałam owy fakt z emocji, malujących się na tej nieskazitelnej twarzy. W głębi duszy cieszyłam się, że byliśmy z wyglądu wręcz identyczni. Może kiedyś stanę się tak piękna, że choroba nigdy już nie przeszkodzi mi w niczym w życiu.
— I jaki to ma związek ze mną? — Starał się opanować. — Za dużo chcesz wiedzieć.
— Uważam, że powinnam.
Ujrzałam kątem oka, jak delikatnie szczypie się w ramię. O jakbym chciała, żeby na mnie tak proste metody działały, gdy popadałam w furię.
— Wiesz co, Sarada? — Nie podobał mi się ton jego głosu. Powoli przeczuwałam, że powinnam uważać. — Zachowujesz się doroślej niż na trzynastolatkę przystało. — Urwał na chwilę, mocniej łapiąc się za skórę. — Jest jakiś powód?
Zamarłam.
W sekundę moje serce poczęło spowalniać.
Czułam się, jakbym popadała w otchłań.
Nie mógł się dowiedzieć.
Nie teraz.
Nie w tej chwili!
Powinnam była zrobić dobrą minę do złej gry.
Powinnam była się uspokoić bądź szyderczo uśmiechnąć.
A w przypływie paniki zakryłam dłońmi twarz i spuściłam głowę.
Zdawałam sobie sprawę, co musiał odczuwać Sauske. Mało tego, zdradziłam się. Z pewnością będzie się teraz domyślał, że nie jest do końca ze mną dobrze,  nie tak jak powinno być.
Obawiałam się na niego spojrzeć.
Jak brzmiało te przysłowie? Że nieszczęścia chodzą parami? Bo właśnie jakby tego było mało, poczęły mi się trząść kolana.
— Sarada, co jest kurwa?! — Zawołał i w sekundę znalazł się przede mną. Już któryś raz tej nocy klęczał przed moim ciałem i wwiercał się tymi zabójczo hipnotyzującymi oczami. — Przepraszam! Nie chciałem cię przestraszyć!
Czułam się okropnie. Sasuke chyba nigdy nie miał styczności z dziećmi, mimo wszystko starał się jak najlepiej mi pomóc. To ja z nich wszystkich byłam największym potworem. Przez głowę poczęły przelatywać mi głupie prześwity, co mogło się wydarzyć.
Nienawidziłam swojej choroby!
— To prze ze mnie się rozstaliście prawda?! To moja wina! — Zawyłam, doskonale zdając sobie jednak sprawę, iż brzmiałam irracjonalnie. Gdyby moje przyjście na świat miało o tym świadczyć, Sasuke nie szukałby mnie, nie leciałby z innego kontynentu, aby poznać prawdę.
Musiałam się jednak jakoś bronić. Nawet potwory zasługiwały na prawdę!
— Co ci się stało? — Sasuke próbował mnie opanować. Usiadł obok na kanapie i swoimi wielkimi, szorstkimi dłońmi, oddalił moje od twarzy. Ujrzałam niesamowity strach malujący się na jego twarzy. Nie dziwiłam mu się jednak, zapewne nigdy nie miał z czymś takim styczności.
— Nic — wycedziłam cichutko, powoli żałując, że w ogóle tu przyszłam.
— Sarada… — Powstrzymał się chwilkę, przed wyjawieniem wypowiedzi. Moje serce natomiast poczęło ponownie spowalniać. — Zdaję sobie sprawę, że możesz mi nie ufać. — Starał się mówić spokojnie, jednak dosłyszałam nutkę podenerwowania. — W końcu widzisz mnie drugi raz w swoim życiu. — Ponownie przerwa, na przemyślenie pewnym spraw. — Potrąciłem cię… ale chcę… chcę…
Jąkał się, niczym mały chłopczyk, który popełnił największą zbrodnię w galaktyce.
— Chcę, żebyś wiedziała, że nie jesteś mi obojętna!
Rozchyliłam usta ze zdziwienia.
— Jak to?
— Z twoją matką, to rozdział zamknięty. Jednak nie pozwolę, żebyś cierpiała, rozumiesz?
Rozszerzyłam oczy z niedowierzania. Wszystko poczęło mi się mieszać.
— Nigdy, przenigdy nie zostawiłbym was, gdybym kiedykolwiek dowiedział się, że przyjdziesz na świat, rozumiesz? — Głośno podkreślił swoje słowa. — Do cholery jasnej, co ona zrobiła!
Sasuke nie mówił tego, aby mnie pocieszyć. On naprawdę tak myślał. Ja natomiast dalej czułam się, jak bohaterka jakiegoś wzruszającego filmu. Siedziałam z ojcem, o którym marzyłam od zawsze. Spędzałam prawdopodobnie ostatnie godziny z człowiekiem, który żałował, że mnie nie poznał. Sakura nigdy nie chciała, żebym go zobaczyła. Twierdziła, że nie zasługiwałam na takiego ojca.
A wiedzie, do jakiego ja doszłam wniosku?
Moja podświadomość dziecka chorego na Aspergera podpowiadała mi, że to właśnie Sasuke okazał się tą jedyną, żyjącą na tym świecie osobą, która bezgranicznie by mnie zrozumiała. Dlatego odrzuciłam wszystkie ostrzeżenia, co do jego osoby, i to ja postarałam się go uspokoić.
Ja!
Bez głębszego zastanowienia przytuliłam się do jego torsu, naciskając mocno. Był zszokowany, jednak tylko przez minutę. Potem otulił mnie ramionami i leżeliśmy tak długo w ciszy, jak powinniśmy od mojego przyjścia na świat.
— Nie mam żadnej kobiety — powiedział na głos, jakbym mogła nie dosłyszeć.
Podniosłam lekko głowę do góry i się uśmiechnęłam.
— Nie wierzę.
Sasuke podniósł brew.
— Zaskakujące, jak szybko zmieniasz nastawienie.
Puściłam jego słowa mimo uszu. Bowiem nigdy nie czułam się równie szczęśliwą, jak w owej chwili.
— Może opowiesz mi coś o sobie? Tak dla rozluźnienia atmosfery.
Jego głos niesamowicie uspokajał moje serce. Był surowy, ale też stonowany. Sasuke wyglądał, jakby urodziła go Afrodyta.
— Kocham grać na skrzypcach — odpowiedziałam z entuzjazmem. — Nic mnie tak nie uspokaja, jak chwycenie za smyczek.
Tata pokiwał głową.
— Widzę, że jesteś strasznie nerwowa.
— Moje życie.
Spuścił wzrok.
— Nie wiem dlaczego, ale czuję się winny. Dzieci w twoim wieku nie powinny popadać w takie paniki. To co przedstawiłaś, było straszne!
Wzruszyłam ramionami.
— Moje zachowanie nie ma nic z tobą wspólnego.
Zdziwił się, mimo wszystko postanowił nie brnąc w to dalej. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak byłam mu w głębi duszy za to wdzięczna.
— A więc. — Przekalkulowywał sprawę. — Grałaś już na jakiś występach?
I ponownie poczułam, jak ktoś niechcący przeszył moje serce nożem.
— Nie mogę…
Rozszerzył oczy.
— Dlaczego?
— Nie rozmawiajmy o tym.
— Wina Sakury?
— Nie!
Sasuke nie drążył dalej tematu. Chyba po moim ataku zrozumiał, że nie warto. Ja natomiast ponownie przechodziłam wewnętrzną walkę. Od zawsze moim marzeniem było móc wystąpić publicznie. Mimo, iż prywatny nauczyciel – oczywiście nie mogłam mieć innego - mówił mi, że gdyby nie moja choroba, to ujęłabym publiczność za serce. Ataki nastraszyłyby widownię. Ale dlaczego tak wszystkim przeszkadzał zespół Aspergera? Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że gadał głupoty. Wiele chorym ludziom udało się zaistnieć. Jednak to właśnie mi tego zakazywano, jakbym ze wszystkich ludzi ciepiących na moje schorzenie, to ja jedyna okazała się najgorszym przypadkiem.
Oczywiście planowałam, gdy dorosnę, pokazać światu na co mnie stać.
— Mogę być szczera? — Odważyłam się zapytać.
Sasuke kiwną głową na znak, że się zgadza.
— Żałuję, że wcześniej cię nie poznałam. Chyba nigdy nie wybaczę mamie…
Automatycznie mi przerwał:
— Nie mów tak.
— Dlaczego, za to wszystko, starasz się ją bronić? — Ponownie począł wrzeć we mnie gniew.
— Nigdy nie poprę tego co uczyniła. Mimo wszystko to dalej twoja matka.
Chciał brzmieć poważnie, jednak nawet ja wyczulam, że kłamał. On również nigdy nie zapomni tego Sakurze.
Jak już zeszliśmy na ten temat, osądziłam, że najwyższa pora dowiedzieć się prawdy.
— Jak do tego doszło, że się rozstaliście?




SASUKE



Przychodzi w życiu taki moment, że przeczuwasz, iż coś może się wydarzyć, jednak zawsze wzbraniałeś się przed tym. Ludzie obawiają się przeróżnych rzeczy. Jedni nie akceptują swojego pochodzenia, drudzy fałszywych oszczerstw, które o nich traktują. Ja natomiast śmiertelnie bałem się przyznać własnemu dziecku, dlaczego „opuściłem” jego matkę.
Co mogłem powiedzieć Saradzie? Słuchaj takie rzeczy się zdarzają? Nie każdy jest sobie przeznaczony?
A co, jeśli dodam, iż uważałem, że byliśmy stworzeni dla siebie? Tylko z nieznanych mi przyczyn, nie akceptowała mojej drogi życiowej i postanowiła po prostu zerwać?
Sarada zasługiwała na szczerość, nie miałem co do tego żadnych wątpliwości. Była dobrym, niewinnym dzieckiem. Jej tajemniczy atak dał mi do myślenia, jak może skończyć osóbka, która trzynaście lat była okłamywana. Przyznam, przestraszyłem się. I to niemało. Przez chwilę myślałem, że zwariowała. Z jednej strony pragnąłem uciec, a z drugiej musiałem zainterweniować. Zachowanie rodziców świadczy o światopoglądzie, z którym nasze pociechy pójdą kiedyś w świat. Nie mogłem pozwolić, aby Sarada kiedykolwiek doświadczyła podobnej akcji.
Spojrzałam na nią z góry i delikatnie od siebie odepchnąłem, by móc się wyprostować na kanapie. To nie był zwykli, delikatny temat. Chciała wkroczyć do świata, w którym nigdy nic nie będzie takim samym.
Sarada posłusznie czekała, aż podejmę temat. Miałem wyjawić jej prywatne przeżycia, dzięki którym raz na zawsze zrozumie, że z jej matką jest coś nie tak. Oczywiście nie chciałem tego. Spowoduje to kolejne kłótnie, być może poważną interwencję Sakury, jednak w owej chwili było mi już wszystko obojętne. Spędziłem z Saradą prawie całą noc i potrafiłem stwierdzić, że byłem dumny posiadając taką córkę.
Odchrząknąłem głośno, dodając powagi do atmosfery.
— Możesz mi wierzyć bądź nie, ale bardzo kochałem Sakurę.
Kiwnęła głową, mimo wszystko nie miałem jednak pewności, czy się zgadza.
— Poznaliśmy się w liceum. Nie wiem w sumie do końca jak wyszło, że zaprosiłem ją na randkę. — Widziałem, jak szybko unosiła się jej i opadała klatka piersiowa. Czekała na ten moment trzynaście lat. — Chcę, żebyś wiedziała, iż mimo tego, że pochodzę z bogatej rodziny, nigdy nie byłem tak naprawdę szczęśliwy. Z Hidanem znam się od dzieciństwa, jednak on nie potrafił mi tego dać, co kiedyś twoja matka. — Sarada słuchała z niewyobrażalną uwagą. W pewnym sensie dowiadywała się o swoim dziedzictwie. — Po prostu w końcu moi rodzice przesadzili i miałem już dość wszystkiego. Tych markowych ciuchów, popularności wśród kobiet. Pragnąłem uczynić coś dobrego, coś abstrakcyjnego. Chciałem oddać pewnej, potrzebującej osobie wszystko co posiadałem, ponieważ zrozumiałem, że nie rzeczy materialne dają szczęście.
— I tą osobą okazała się Sakura — przerwała mi.
Skinąłem głową.
— Otóż to. Choć przyznam, nie było łatwo na początku. Bo wiesz… — Dziwnie się czułem, przedstawiając jej nasze intymne życie. Nie miałem pojęcia, czy kiedykolwiek Haruno opowiadała jej o swoich wspomnieniach z lat szkolnych. — Twoja matka nie była za bardzo popularna. Okej przyjaźniła się z Ino, mimo wszystko nikt nie zwracał na nią zbytnio uwagi. Była niczym duch, który przelatywał koło nas niezauważony.
— Kiedy się dokładnie w niej zakochałeś?
Zastanowiłem się przez chwilkę.
— Po pierwszej randce stwierdziłem, że nie jest głupia i myśli, że po prostu się z niej naśmiewam. Jednak, gdy wychodziłem z innymi inicjatywami, pojęła, że może jednak jest inaczej. W końcu poczęliśmy się widywać regularnie, wbrew plotkom, które szerzyły się w szkole. — Uśmiechnąłem się mimowolnie, wracając do tych chwil. Stanowiły najważniejszy etap w moim życiu. Wtedy jeszcze wierzyłem, że nie da się zniszczyć potęgi prawdziwej miłości.
Sarada przypatrywała się mi, kalkulując coś w główce. Nie wątpiłem, że miałem inteligentne dziecko.
— Kiedy chciałem spełniać każde jej zachcianki, doszło do pierwszej, poważnej kłótni. Nie wiem, ile wiesz o jej rodzinie, ale Sakura naprawdę miała przewalone. Mimo wszystko nigdy nie wzięła ode mnie pieniędzy. Chyba wtedy ją naprawdę pokochałem… — Byłem mężczyzną, ale z niewiadomych przyczyn zaszkliły mi się oczy. — Stanowiliśmy wspaniały związek. Nie wiem, które z nas zawiniło, że zaczęło się psuć.
Zatrzymałem się na chwilę, zastanawiając się, co mogę dodać, a co opuścić. Do mózgu powracały mi wszystkie chwile z nią spędzone. Nasze pierwsze wyjście do kina, spacer oraz stosunek. Od miesięcy grzało mnie w podbrzuszu, by tylko móc się z nią kochać. A kiedy naszła okazja i miałem dzień wolny, w momencie szczytu Hidan niespodziewanie wparował mi do domu z wiadomością, że umówił się z Kaho – swego czasu najlepszą obciągarą w budzie. Od tego momentu nigdy nie zostawiłem otwartych drzwi wejściowych.
Sarada czekała cierpliwe, aż pocznę mówić dalej. Widziałem, że niesamowicie ją to interesowało. Ja natomiast począłem się zastanawiać, do czego dążył ten świat. Spowiadałem się przed trzynastoletnią dziewczynką, która, gdyby nie my, nigdy by nie istniała.
— Gdy dorośliśmy i nastał koniec ostatniej klasy w liceum, każdy z nas miał plany na przyszłość, tylko nie Sakura. Ja już wtedy pragnąłem mieć własną, niezależną od rodziców firmę. Do tego jak najdalej stąd.
— Dlatego mieszkasz w Berlinie.
— Istotnie.
— Zostawiła cię, bo wyleciałeś?
I w tym momencie zapadła między nami szala strachu. Sarada musiała doświadczyć tego co nieuniknione, ja natomiast nie chciałem mówić o tym na głos. Mimo wszystko jednak powinienem i dlatego wyśpiewałem wszystko.
— Namawiała mnie abym został, a ja na odwrót. Zapewniałem, że zaczniemy nowe życie, bez tych wszystkich otaczających nas debili. W pewnym momencie myślałem, że zrozumiała, że byłaby nadzieja dla nas. — Tu zawahałem się na chwilkę. — Jak się okazało spędziliśmy ostatnią noc, potem Sakura ze mną zerwała.
Sarada opuściła szczękę. Chyba nie spodziewała się tak banalnego zakończenia naszego związku. Ja natomiast nie mogłem na nią patrzyć. Dlatego odwróciłem wzrok i skierowałem go w stronę okna.
— I tyle?
Pokiwałem głową.
— Odleciałeś do Berlina?
Ponownie przytaknąłem.
— Ale mówiłeś… że ją kochałeś.
— I co z tego?
— Nie chciałeś z nią tego załatwić?
Poczułem, jak skacze mi żyłka na czole.
— Sarada, jak dorośniesz to zrozumiesz pewne sprawy. Miałem już plany, kupiony bilet i załatwione zakwaterowanie. Chciałem się w końcu zerwać z klatki, którą okazała się Japonia. Sakura chociaż raz mogłaby zrobić coś dla mnie — mówiłem podenerwowanym tonem. — Ona nigdy nie rozumiała, dlaczego ten kraj powoduje we mnie mdłości. Ona pochodziła z patologicznej rodziny, ja z zamożnej, mimo wszystko oboje nie mieliśmy tak naprawdę nikogo, oprócz siebie. Powinna była ze mną uciec, możliwe, że żylibyśmy razem i nigdy nie doszłoby do tego, co dzisiaj odstawiamy.
Ostatnie słowa dokończyłem na pełnym wdechu. Już wcześniej zrozumiałem, iż Sarada idealnie wyczytuje uczucia, jakie siedzą w ludziach. Nie wiedziałem, czy się z tym darem urodziła, czy po prostu i ją życie do tego zmusiło. Poczułem straszny gniew. Nie chciałem, aby ona tak cierpiała. Nie zasługiwała na to. Najśmieszniejszym we wszystkim był fakt, iż ja sam do końca nie byłem pewny, czy Sakura naprawdę z tego powodu ze mną zerwała. Wyleciałem, mimo, iż nigdy nie zapomniałem, nie wracałem do czasów młodości. Widocznie tak miało być, Haruno nie chciała ze mną żyć, i nic na to nie mogliśmy poradzić.
Mimowolnie ponownie zwróciłem uwagę na córkę. Była jedynym promyczkiem szczęścia, jaki pozostał mi na świecie i który również musiał mnie opuścić. Co to była za dziwna noc! Spowiadałem się ze swojego życia własnemu dziecku!
Przetarłem oczy, nie chcąc wyjść na mięczaka. I tak moje słowa nic nie zmieniły. Jedynie to zyskała na tym Sarada, w końcu zrozumiała, jakim to byłem „dupkiem ich zostawiając”. Odniosłem wrażenie, że dziewczynka myślała w owej chwili ponownie, ponieważ emocje na jej twarzy zmieniały się wraz z sekundą.
Dowiedziała się kurewsko przykrej historii.
— Nadal ją kochasz?
Przyrzekam, gdybym znalazł się w owym momencie w obozie koncentracyjnym, to sam bym się wpakował do komory.
Wywnioskowała to z mojej wypowiedzi? Czy dalej darzyłem ją uczuciem? Zawsze chciałem mieć rodzinę, żyć normalnie. Nie potrafiłem się z nikim na poważnie związać w Niemczech, a poznałem wiele wspaniałych i wartościowych kobiet. Ale zawsze, gdzieś we wspomnieniach siedziała Haruno, niczym kleszcz, który wszedł mi do mózgu uchem i się zaczepił potylicy.
Czy kochałem wciąż Sakure?
Te pytanie zadawał za każdym razem Hidan. Ba, on raczej twierdził, iż tak było. A przez Saradę musiałem dojść do wniosku, że tak. Że mimo mojej nienawiści i obrzydzenia do tej zakłamanej kobiety, nie potrafiłem wyrzucić jej z mojego serca. Ona była jego częścią i jak widać nigdy nie przestała. Do tego momentu, spowiedzi niczym przed kapłanem, okłamywałem tak naprawdę sam siebie. Podświadomie wmawiałem sobie, że nigdy nic już do niej nie czułem. Nawet w tym pieprzonym szpitalu, gdy zobaczyłem, jak zmarniała, stwierdziłem, iż dalej była moją Sakurą.
Życie to jeden, pieprzony paradoks. Nie potrafiłem pokochać wartej mnie kobiety, tylko za wszelką cenę utrzymywałem w sobie Haruno. Mimo iż ona nie chciała mnie znać. Ja mimo wszystko wciąż gdzieś podświadomie ja ubóstwiałem. Była osobą, dla której pragnąłem oddać wszystkie kosztowności, tak naprawdę miałem kupiony drugi bilet też dla niej, gdyby zmieniła jeszcze zdanie.
A ona zatuszowała fakt bycia w ciąży.
I chyba to najbardziej mnie zabolało.
— Czuję malutkie uczucie, które nie zgasło. — Moja spowiedź powoli dochodziła do końca. — Mieliśmy jednak za długie lata rozłąki i do tego, gdy dowiedziałem się od Hidana, że mogę mieć dziecko… — Spuściłem głowę.
Byłem bardziej bezbronny od niej. Sarada się tylko buntowała przeciwko kłamstwu. Ja natomiast okazałem się ofiarą całej sytuacji.
Dziewczynka nie wiedziała, jak zareagować. Z mądrej osóbki, ponownie zamieniła się w bezbronne dziecko. Zastanawiało mnie, dlaczego jej psychika była taka różnorodna. Jakby była jakimś niesamowitym dzieckiem. Widziałem w jej oczach współczucie i bezradność. Potrafiłem jej pomóc, ona niestety nie miała jak się odwdzięczyć. Po tym wszystkim powrócimy do swojego życia. Ona dalej będzie toczyła kłótnie z Sakurą, ja natomiast może już prze nigdy nie przekroczę granicy Japonii. Ten kraj powodował same złe wspomnienia.
Spoglądnąłem na zegarek i zobaczyłem szóstą nad ranem. Trochę się zagalopowaliśmy. Nie wątpiłem, że Sarada była zmęczona. Niestety przypomniałem sobie o kolejnym poważny zagrożeniu. Otóż za niedługo moja ex dowie się, iż jej córka zaginęła. Z pewnością nie obejdzie bez kolejnych kłopotów. Chciałem zaproponować dziewczynce ponownie powrót do domu, jednak słowa ugrzęzły mi w gardle.
Nie mogłem po jednej nocy stwierdzić, że kochałem Saradę, jak córkę. Mimo wszystko otworzyła kolejne wrota nadziei w moim sercu. To do niej tutaj przyleciałem i niestety musiałem zostawić.
Ponownie.
Nie mogłem jednak odebrać jej Sakurze. Nie zasłużyła na to, mimo wszystko Sarada też tutaj dorastała, pozostawienie jej bez matki nie wchodziłoby w grę. Nagle zabrałbym ją do Berlina? Jakby poradziła sobie w społeczeństwie nieznającym japońskiego? Takie metody nie wchodziły w grę, możliwe, że jeszcze bardziej by ją to zraniło.
Miałem już coś powiedzieć, gdy do uszu doleciały mi przerażające słowa:
— Choruję na zespół Aspergera.






OD AUTORA:  Trochę zajęło mi pisanie tego rozdziału, ale oto jest! Przyznam pierwszy moment z Sasuke strasznie ciężko mi szedł, za to dalej poleciało jak z górki. Jak skomentuje rozdział 6? Sama nie wiem, czy nie potrafiłabym go lepiej przedstawić. Sasuke dowiaduje się o chorobie córki, wybija godzina szósta, za niedługo wydarzą się kolejne problemy. I chciałabym wierzyć, że nie będziecie musieli dłużej czekać :). Pragnęłabym dodać, że jesteście wspaniali! Naprawdę nie sądziłam, że ten nietypowy romans komukolwiek przypadnie do gustu <3.

PS Zapraszam no nowego bloga! KLIK


10 komentarzy:

  1. HM
    No i co ja właściwie mogę napisać?
    Zupełnie mnie obezwładniłaś tym rozdziałem :/

    To może tak.
    Mam jeden poważny zarzut, co do tego rozdziału. Uczucia, które w ciekawy sposób zaprezentowałaś, były za często powtarzane. Z dwa/ trzy razy zaledwie "przeleciałam" oczami po tekście, bo miałam już dość - chyba już wszyscy czytelnicy dokładnie wiedzą, że Sasuke smutno, że Sakura jest uparta itd.

    Natomiast bardzo podoba mi się relacja jaką zdążyłaś utworzyć między tą dwójką. Niepewna, nieco intymna a jednak bliska. Rodzicielska.

    A, no i a pro po oczywistych rzeczy. Wydaje mi się, że możesz odpuścić dodawanie wszędzie "aspergera". Czytelnicy wiedzą na co chora jest Sarada, więc w zupełności wystarczy stosowane takich komentarzy jak "mój chory umysł" "w moim stanie". Sądzę, że dokładne podawanie nazwy, nie jest konieczne ;)

    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Co dalej z nimi będzie i jak zareaguje Sakura?

    Trzymam kciuki i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko nie popatrzyłam na to w taki sposób XD. Dziekujw za radę! Każde słowa i uwagi się liczą ❤️

      Usuń
  2. Sasuke jest postawiony w naprawdę trudnej sytuacji. Sarada to kawał mocnego charakterku i wcale mu życia nie ułatwia. W ogóle zaskakuje mnie to, że tak szybko go zaakceptowała i do niego przywykła.
    Ale jego myśli o Sakurze rozpłynęły się po moim serduszku. Ja naprawdę się rozpłynęłam jeszcze bardziej, jak zobaczyłam pytanie: Nadal ją kochasz? Tak, Sasuke, Tak to aż widać, ze Ty ją kochasz! AAAA! Fangirling mode on! A to jak on odpowiedział! Sasuke skradł cały rozdział i me serce!
    A zawału prawie dostałam, jak Sarada powiedziała mu o chorobie! No, no! Jestem ciekawa jak on zareaguje. Boję się, że to może go trochę wystraszyć.
    Bardzo ładny rozdział i zdecydowanie warto było na niego czekać *____*

    Do następnego Kochana!
    Weny i czasu!
    I szczęścia!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że jak pisałam ostatnie sceny to samej mi serce kolatalo 😎 on musi ją kochać no po prostu musi. Jak mogłoby być inaczej?
      Jestem w ogóle w szoku, że tak szybko dostałam aż 2 komentarze!
      Sasuke to taki biedny chłop, jak zawsze z babami przejebane 😂
      Dziękuję slicznie za komentarz ❤️

      Usuń
  3. Jeestem! Bardzo mnie cieszy, że w końcu pojawił się nowy rozdział, warto było czekać!
    Zauważyłam kilka literówek w tekście, ale są niczym w porównaniu z zajebistością tego rozdziału. Długi, ciekawy, pełny emocji, nie ma do czego się przyczepić! W końcu Sasuke i Sarada porozmawiali - teraz jeszcze tylko czekam na spotkanie Sasuke-Sarada-Sakura i na szczerą rozmowę i pogodzenie się <3
    Czekam z niecierpliwością na następny i lecę zobaczyć drugi blog <3
    Pozdrawiam i weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czułam, że przeoczyłam jakieś literówki xD. Fakt, rozdział chyba wyszedł mi jako jeden z dłuższych, aż sama się zdziwiłam, serio. Oh czy warto czekać " z niecierpliwością" na ich spotkanie, to bym polemizowała XD.
      Dziękuję <e!

      Usuń
  4. Długo kazałaś czekać na rozdział, ale to nie ma znaczenia, bo rozdział wymiata!
    Rozmowa Sasuke z Saradą była cudowna. Tyleemocji w niej było, że naprawdę aż mi ich dwójki żal się zrobiło. W tym opowiadaniu Sakura jest postacią, na którą będzi spadało najwięcej krytyki z mojej strony. Przez swoje zachowanie dużo zepsuła. Oczywiście Sasuke nie jest do końca bez winy, ale cóż... Jemu jakoś potrafię wybaczyć. ;D
    I dlaczego kończysz w takim momencie?! Mam nadzieję, że na 7 rozdział będę czekać nieco krócej.
    A na nowego bloga zajrzę w wolnej chwili. ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię Sakure jako bohaterkę. Nie rozumiem krążącego hejtu na jej temat. Niestety/ stety koniecznym jest, aby to na nią spadało " najwięcej krytyki" w mojej historii :). Ah Sasusiowi wszystko się wybaczy XD. Cieszę się, że rozmowa mi wyszła, bo jak to ja ZAWSZE musze mieć jakieś obawy!
      Dziękuję :*

      Usuń
  5. Jestem. XD
    Wstałam wcześniej, żeby naskrobać tu i na drugim blogu parę słów komentarza. Czytałam na bieżąco wszystkie rozdziały, więc mam nadzieję, że niczego nie zapomnę.

    Bardzo podoba mi się pomysł tego opowiadania. To, że Sasuke wyjeżdża i zostawia Sakurę samą, nieświadomy, że jest ona w ciąży. Właśnie, ciąża. To, że Sarada jest chora, je po prostu strzałem w dziesiątkę. Ten pomysł jest po prostu genialny. Wybranie przez ciebie zespołu Aspergera było świetne.

    Nie ogarniam zupełnie zachowania Sakury i nie ogarniam, czemu nie zgodziła się pojechać z Sasuke albo chociaż dlaczego nie powiedziała mu o dziecku. Dobrze chociaż, że Sasuke jest tu myślącym, bo przyjechał do miasta, jak tylko dowiedział się od Hidana, że może mieć córkę.

    Jestem bardzo ciekawa, jak zareaguje na stwierdzenie Sarady, że ma zespół Aspergera. Wpadnie w panikę czy może przyjmie to normalnie?

    Pozdrawiam ciepło i idę na drugiego bloga. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko nawet nie wiesz jak się cieszę, że widzę Cię na moim blogu! <3

      Na początki, gdy dopiero myślałam o Above, wybierałam spośród standardowych chorób. Rak i te sprawy, ale myślę... kurde to już będzie nudne... każdy to daje. I wtedy przypomniałam sobie o książce, w której autorka w bardzo przyjemny i prosty sposób przedstawiła mi Aspergera :). I czemu by nie spróbować? Chociaż i tak nie potrafię wam tego do końca w najlepszy sposób przedstawić.

      Sakura jest postacią, która jest z całej trójki najdziwniejsza. Typowy przykład kobiety, która nie wie, czego tak naprawdę chce.

      Dziękuję za komentarz 💜

      Usuń