2018/08/29

4

SASUKE

3 tygodnie po wypadku



Chyba zwariowałem. Nie twierdzę tak, ponieważ zabiłem prawie swoje dziecko. Owe rzeczy się zdarzają, z czasem człowiek przyzwyczaja się do niektórych czynów. Jednak istnieją pewne sprawy, do których trudno przyznać się nawet przed samym sobą. Zwłaszcza teraz, gdy wszystko obróciło się przeciwko mnie.
Minęło sporo czasu od wypadku. Sakura nie zgłosiła mnie na policje, nie zbliżałem  się jak na razie do szkoły dziewczynki i Hidan za każdym razem, gdy się widzieliśmy, wyzywał mnie od debili. Może miał racje, zasługiwałem w pewien sposób na takie mieszanie z błotem, jednak nie lubiłem,  kiedy robili to ludzie, którzy sami inteligencją nie grzeszyli. Jednak nie te rzeczy były powodem, przez które właśnie znajdowałem się tam, gdzie się znajdowałem.
Wyświetliłem ekran w telefonie, by spojrzeć na godzinę. Jeżeli Internet podawał prawdę, musiałem czekać jeszcze z piętnaście minut. Wypuściłem parę z ust i wzdrygnąłem się. Nienawidziłem zimy, wszędzie pochmurno i lodowato. Szare niebo sprzyjało dołkowi i idealnie komponowało się z zaistniałymi sytuacjami, o których pragnąłem zapomnieć.
Jak się zapewne można domyślić, rodzina dowiedziała się z wieczornych wiadomości o moim przybyciu. Dwa dni po potrąceniu Sarady zadzwoniła do mnie mama z pretensjami, że jeszcze się u nich  nie pokazałem. Jak to w życiu bywa, nie miałem wyboru i wybrałem się w odwiedziny. W końcu z rodzicami się nie dyskutuje, prawda?
Spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych i rodzice - o dziwo - nie mieli wpływu na ową atmosferę. Oni tylko dopytywali się, czy nic mi się nie stało, dlaczego doszło do wypadku i jęczeli, że nie wybaczyliby sobie, gdybym w jakiś sposób ucierpiał. W pewnym sensie męczyłem się z innymi sprawami, niż z katastrofą lotniczą, do której nie doszło i o która dawno wyleciała mi z pamięci.
Itachi, mój starszy i jakże denerwujący braciszek musiał wyprowadzić mnie z równowagi. Oczywiście jak każdy domownik, twierdził, że robi to dla mojego dobra, a w rzeczywistości tylko doprowadzał mnie do szału. Jego delikatny i mądry ton wskazywał ile to on wie o życiu w porównaniu do mnie. Jakby wszystkich nieszczęść było mało, na siłę chciał wyciągnąć, dlaczego zjawiłem się w Japonii. A owego faktu niestety nie mogłem im przedstawić. Nie dlatego, że się w jakimś stopniu wstydziłem. Kurczę miałem już swoje lata, zrobienie dziecka to naprawdę nic nadzwyczajnego. Najgorszym jednak był fakt, ze okazałem się ojcem za wcześnie, niż kiedykolwiek bym chciał.
Matka polałaby się z radości, gdyby usłyszała, że jest babcią. W prawdzie Itachi miał już swoje dzieci, jednak ona z niewiadomych przyczyn faworyzowała właśnie mnie. I dlatego wiadomość, że mam potomka sprawiłaby , że stałaby się najszczęśliwszą osobą na świecie. Jednak, kiedy w grę wchodziła Sakura, żadne z nich by mnie nie pochwaliło. Rodzice nienawidzili jej całym sercem, ponieważ pochodziła z biedniejszej rodziny. Oni naprawdę patrzyli na status społeczny i to było właśnie przykre.
W Sakurze zakochałem się od samego początku, gdy ją ujrzałem. Siedziałem w szkolnej ławce z Hidanem i obgadywaliśmy nowe dziewczyny w klasie. Nie miało znaczenia, czy były brzydkie, czy piękne, ale należały do typu szkolnych gwiazdeczek. Wtedy właśnie próg sali przekroczyły Ino i Haruno. Zastanawiałem się, czy zgłupiałem, ale serce zaczęło bić mi mocniej, gdy przyglądałem się jej pięknym, długim włosom. Wyglądała jak zwyczajna, niczym niewyróżniająca się dziewczyna i właśnie owy fakt chyba najbardziej mnie podniecał. Nie malowała się jak reszta moich koleżanek, nie chodziła w modnych ciuchach i nie prowadziła Instagrama. Zwyczajna osoba, o której świat nie wiedział.
Minęło długo czasu, zanim zaiskrzyło coś między nami. Sakura nie chciała się na początku ze mną spotykać. Powodował to fakt, że należeliśmy do kompletnie innych warstw społecznych. W końcu jednak złamałem blokadę między nami i odczuwałem wrażenie, że znalazłem się w niebie. Kochałem ją jak nigdy jakąkolwiek kobietę. A wypada przyznać, iż chodziłem z wieloma przedstawicielkami płci pięknej.
Widać jak życie potrafi zaskakiwać, przyglądając się naszym obecnym relacjom. Jeszcze wtedy, gdy mieliśmy szesnaście lat, nie przyszłoby mi kiedykolwiek do głowy, że skończymy właśnie w taki sposób. Z dzieckiem, oddzieleni o paręnaście tysięcy kilometrów. Uśmiechnąłem się delikatnie na samą wzmiankę o całej naszej historii. Życie naprawdę było popaprane.
Z amoku wyrwał mnie donośny odgłos dzwonka, oznajmiający dzieciom, że ich pobyt w szkole na obecny dzień dobiegł końca. Zacisnąłem zęby i włożyłem ręce do kieszeni kurtki. Tak, znajdowałem się pod szkołą Sarady i tak, czekałem aż wyjdzie by z nią porozmawiać.
Chyba zwariowałem…
Po trzech minutach tabun dzieciaczków wybiegł na osnutą bielą ulicę. Wzdrygnąłem się na samą myśl, że właśnie na owym przejściu dla pieszych, przez które uczniowie przebiegali, dopuściłem się rzeczy niewybaczalnej. Jednak musiałem z nią porozmawiać, przeprosić. Wiedziałem, że zaczęła już uczęszczać na lekcje, ponieważ Hidan, ponoć czystym przypadkiem przechodził obok i ją widział. Uznałem, że nie będę się wdawał w szczegóły, przyjąłem wersję, że aktualnie naprawdę przechodził tą ulicą w innym celu.
Przyglądałem się dzieciom przez dobrą chwilę, jednak na początku nie dostrzegłemSarady. Modliłem się w duchu, aby Sakura nie odprowadzała małej do domu. Z pewnością byłaby już wcześniej, jednak zalążek obawy ściskał mi klatkę piersiową do momentu, aż ujrzałem moją córeczkę.
Wyszła powoli, jednak pewnie. Jakby nie obawiała się, że ktoś może czyhać ponownie na jej życie. Spokój, jaki malował się na jej twarzy, zabawnie kontrastował z paroma ranami, które dalej okalały jej ciało. Zacisnęła rączki na szelkach plecaka i odbiła lekko w prawo. Idealnie w moją stronę, tak jak zaplanowałem.
Zdawało mi się, że cichutko pogwizdywała jakąś melodię. Wargi układały się delikatnie w literkę „o” i leciała z nich dość spora para. Zatrzymała się jednak, jak rażona piorunem, gdy zobaczyła, kto na nią czekał. Rozszerzyła nogi, jakby myślała, że w takiej pozycji nikt nie oderwie jej od ziemi. Jej oczy rozwarły się i poczęła  delikatnie się trząść.
— Co tu robisz? — wyszeptała, niedowierzając. Nie dziwiłem się, że wyglądała na przerażoną. I tak była dzielna i opanowana, większość dzieci by od razu uciekło.
Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się delikatnie, by ostudzić atmosferę.
— Przyszedłem przeprosić. — Nie zdawałem sprawy, że owe słowa tak łatwo przejdą mi przez gardło.
Sarada przechyliła lekko głowę. Powstrzymywałem się w duchu, by lekko się nie zaśmiać. Nie wiedziałem dlaczego, ale ruchy dziewczynki mnie rozbawiały.
— I tylko po to przyszedłeś?
Nie była głupia. Od razu wyczuła, że nie zjawiłem się tylko w tym celu. Ta mała coraz bardziej mnie intrygowała.
— Poniekąd — wydusiłem interesująco. Po pewnej chwili przyglądała mi się z zaciekawieniem, jakby chwilowy strach prysnął.
— Mama nie pozwala mi z tobą rozmawiać — rzekła ni z gruszki ni z pietruszki. Spodziewałem się, że właśnie tego Sakura od niej oczekiwała, jednak nie dałem po sobie poznać swoich myśli.
— Myślę, że nie musi się dowiedzieć o mojej wizycie.
Sarada poprawiła czapkę na głowie, jednak wstrzymała się od komentarza. Powoli zaczynałem się obawiać, iż cały plan spali na panewce. Młoda zapewne osądzi, że nie ma sensu wdawać się dalej w konwersację i odejdzie, a ja ponownie wrócę do punktu wyjścia.
Już miałem zrezygnować, kiedy usłyszałem:
— Czego tak naprawdę oczekujesz?
Nasze wzroki się skrzyżowały, jak trzy tygodnie temu i poczułem dziwne ukłucie w klatce piersiowej. Gdybym to ja wychowywał Saradę, z pewnością nikt by nie wierzył, że spłodziłem je z jakąkolwiek osobą. Jedyne co łączyło ją z Sakurą to chyba tylko płeć. Nie wiedziałem na jakim stopniu inteligencji znajduje się mała, jednak tylko debil by nie pojął kim tak naprawdę jestem.
Złapałem się za boki, zastanawiając się, czy jest to odpowiednia pora, czy się zgodzi.
— Pragnę dowiedzieć się prawdy.




SARADA



Człowiek skłonny jest do czynienia absurdalnych rzeczy. Dla jednych jest to na  przykład skok na bungee, dla drugich marzenie wylotu w kosmos. Balansowałam między dwoma wyborami, jednak żaden nie mógł w jakimkolwiek stopniu pasować do tego co uczyniłam. Sama byłam w szoku, nie potrafiłam znaleźć jakiegokolwiek wytłumaczenia, dlaczego zrobiłam to co zrobiłam. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, jak wielkim był ten krok w moją przyszłość. Gdyby człowiek mógł w jakikolwiek sposób zobaczyć, jak potoczyłoby się jego istnienie wybierając inne ścieżki swojego życia którymi wyruszył, z pewnością żałowałby w osiemdziesięciu procentach swoich głupich decyzji. A ja nie mogłabym sobie chyba wybaczyć do końca życia.
Zgodziłam się.
Pragnęłam porozmawiać z tym mężczyzną.
Mężczyzną, który przez ostatnie tygodnie nawiedzał mnie w snach i nie chciał zniknąć.
— Może odprowadzę cię i pogadamy? — Padło z jego ust.
Nie mogłam się uspokoić. Był tak niewyobrażalnie przystojny, że mimo różnic wieku i pokrewieństwa krwi, o którym zapewniała mnie mama, cały czas o nim myślałam. Nie zakochałam się oczywiście, byłoby to absurdalne. Mimo wszystko wyobrażałam sobie nocami, jak mam paręnaście lat więcej i w nietypowe sposoby trafiałam na niego w swoim życiu.
Zauważyłam, że moja zgoda go zdziwiła. Zapewne uważał, że odmówię i zwieję do domu jak przerażony kurczak. Może uczyniłabym tak, gdyby nie fakt, że naprawdę chciałam się mu przyglądnąć  dłużej. Sakura nigdy nie wspominała mi, że ma kuzyna. W ogóle nie znałam swojej rodziny, z dziadkami może widziałam się raz w życiu, jak byłam bardzo malutka. Wiec zapewne temu tak zależało mi na dłuższej konwersacji z moim starszym klonem.
Oczywiście nie wierzyłam za bardzo Sakurze, co do faktu, kim dla niej jest. Mogłabym być tak podobna do wujka? Czyżby moja matka sypiała z kuzynem? Takie absurdalne myśli kłębiły się mi w głowie od paru dni. Musiałam dowiedzieć się więcej. Inaczej bym sfiksowała.
Ruszyliśmy w chwilowej ciszy. Doskonale wiedziałam, że powinnam była odezwać się pierwsza, jednak język utkwił mi w gardle. Z jednej strony czułam, że po tej rozmowie może dowiem się, dlaczego Sakura chce mnie więzić, ale z drugiej lekko się obawiałam. Może wypadek był przypadkiem i to nie o niego chodziło mojej rodzicielce? A może właśnie ten mężczyzna okaże się sprawcą przewrotu mojego świata?
— Mogłabym na początek poznać twoje imię? — zapytałam. Były to jedyne słowa, jakie byłam w stanie wypowiedzieć. Poza tym matka nigdy nie chciała mi tego zdradzić.
Zastanowił się na chwilę.
— Sasuke Uchiha  — powiedział tym swoim pięknym głosem.
Uśmiechnęłam się delikatnie i postawiłam jasno karty na stół.
— Jaka prawda cię interesuje?
Widziałam w jego oczach lekkie zamieszanie. Widocznie wertował wszystkie za i przeciw. Musiałam przyznać, że trochę się denerwowałam. A co jeśli popełniłam błąd z nim wracając?
— Mogę nie owijać w bawełnę?
— Dajesz.
Zdumiało mnie, że tak przyjemnie prowadziło się te kilka zdań. Niby mnie potrącił, niby Sakura mnie przed nim ostrzegała, ale odnosiłam wrażenie, że możemy być dla siebie bardzo bliscy.
Absurd, czyż nie?
— Znasz swojego ojca? — Zagrzmiało mi nad uchem. Na początku uznałam owe pytanie w duchu, za nieudany żart. Co go to do cholery interesowało?
— Przepraszam, możesz powtórzyć jeszcze raz?
Podniósł brew.
— Sakura opowiadał ci coś kiedyś o nim?
Nie przesłyszałam się.
Cholera.
— Dlaczego chcesz wiedzieć?
— Obiecałaś, że odpowiesz — stwierdził.
Ale ja nie wiedziałam już, czy naprawdę chciałam o tym rozmawiać, ponieważ nie było o czym. Przerabiałam ten temat kiedyś często, jednak uznałam, że nie ma sensu gnębić tym matki. Jeżeli nie chce mówić to nie, wystarczył mi fakt, że był ponoć dupkiem.
Intuicja podpowiadała mi, że podczas odpowiedzi, lepiej nie patrzyć w jego stronę. I chyba miała rację.
— Nic o nim nie wiem — wyszeptałam. Usłyszałam ciche westchnięcie i odwróciłam wzrok. Nie widziałam wyrazu jego twarzy, jednak czułam, że musiałam go zasmucić. I powoli układanka nabierała sensu. Albo znał mojego ojca, albo sam nim był.
— Naprawdę nic, a nic nie wspomniała? — Naciskał coraz bardziej.
Wiedziałam, że nie powinnam była, jednak to zrobiłam.
— Że był debilem.
Zapadła nienaturalna cisza, odniosłam wrażenie, że przestał oddychać. Odważyłam się spojrzeć w jego stronę i to co zobaczyłam, wgniotło mnie w ziemię. Gniew ze smutkiem przeplatał się na jego twarzy. Gdyby coś miał w pobliżu to zniszczyłby w przeciągu sekundy.
— Co za suka…
— Przestań! To moja matka! — Oburzyłam się. — Poza tym co wujkowi do tego?
Zatrzymał się.
— Że kim jestem?
Teraz to ja musiałam stanąć.
— No wujkiem.
— Wujkiem?!
Sasuke automatycznie pobladł na twarzy i nie powodowało to w tym momencie zimno. Ja sama poczułam, że mi słabo. To kim on do cholery był?!
— Nie jesteś kuzynem mojej mamy?
Mężczyzna złapał się za głowę.
— Co ta chora baba ci jeszcze naopowiadała?!
Lekko się przestraszyłam .
— Okłamała mnie? — wyjąkałam, nie mogąc opanować myśli. — To w takim razie kim jesteś?
Obawiałam się najgorszego. Że powie to, że wyjdzie na jaw, jak Sakura oszukiwała mnie całe życie.
Sasuke jednak nic więcej nie powiedział. Dochodziliśmy w ciszy do mojego domu. Za skrętem ujrzałam blok i pokazałam na niego palcem. Bez słowa zrozumiał, że dotarliśmy do upragnionego celu. Nie wyglądał jednak na zaspokojonego naszą rozmową. Jeżeli miałabym być szczera, to również. Działy się dziwne rzeczy. Dowiaduję się, że ktoś czyha na moje życie, muszę uważać. W końcu potrąca mnie kuzyn matki, który okazuje się kimś innym.
Chciałam jak najszybciej wyjaśnić to z Sakurą. Przycisnąć ją tak mocno, aż wyśpiewa wszystko. Jednak jakaś myśl podpowiadała mi, że mimo iż staliśmy nie prowadząc żadnej konwersacji, to Sauske miał swoje ostatnie słowo.
I jak zwykle się nie myliłam.
Odchodząc powoli od niego, zadałam ostatnie pytanie:
— Powiesz mi w końcu kim jesteś?
Stanęłam przed domofonem i wzięłam głęboki wdech. Czekałam z pięć minut, zanim się odezwie. Powoli chłód zaczynał mi doskwierać i pozostałe jeszcze rany poczęły piec. Zacisnęłam dłonie na klamce i weszłam jedną stopą do klatki, gdy ton podenerwowania i wielkiego smutku zabrzmiał w powietrzu:

— Ojcem dziecka twojej matki. 




OD AUTORA: I mamy to! W końcu poprawiłam! Jak na mnie to i tak szybko prowadzę tego bloga, we wcześniejszych rozdziały potrafiły ukazywać się po 3 miesiącach XD. 5 pisze się, kończę akurat w tym tygodniu pracę sezonową, we wrześniu planuję zrobić sobie wakacje, więc jak dobrze pójdzie w połowie dodam już kolejną notkę, a kto wie może nawet 6 rozdział będzie w połowie :). 

13 komentarzy:

  1. Ojej. Ale szybko jej to wyznałaś :D
    Wszystko ładnie pięknie, ale mam wrażenie że ta Sarada jest taka trochę zbyyyyyt dojrzała. Za bardzo. Gdy rozmawiała z Sasuke robiłą to tak jakby miała co najmniej 20 lat.
    No i zbyt duzo sie domysla, tak mi się wydaje. Nie wiem czy dzieci z Aspargerem są aż tak wyczulone na tyle różnych bodźców na raz.
    Myślałam raczej, że skupiają się na jednej rzeczy.
    No ale to takie moje przemyślenie po prostu! :) :)
    Może taka ma ona własnie u Ciebie być, poważna i małodziecięca. W takim razie zwracam honor haha

    Pozdrawiam cieplutko
    Temira :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre spostrzeżenie! Dzieci chore na Aspergera często zachowują się dojrzalej jak na swój wiek, ale potrafią również być dziecinne. Jak skupiają się na jednej rzeczy to przeważnie jest to ich chora pasja. Wiesz czerpie z dostępnych źródeł na ten temat więc myślę, że podaję małą część tej choroby ( najprostszą) , wiele sama nie wiem XD. Uznajmy, że Saradka będzie balansować między dojrzałością, a dzieckiem. Niemniej jednak dziękuję ślicznie za komentarz :* cieszę się jak czytelnik poda jakieś ale, ponieważ i to mnie uczy i pokazuje, że czytelnik faktycznie rozkminia opowiadanie :).

      Usuń
  2. Urwać w takim momencie, achh! :D
    Fajnie, że Sasuke postanowił porozmawiać z Saradą, no i nie mogę się doczekać już następnego rozdziału i reakcji małej.

    Życzę dużo weny i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję kochana, nawet nie wiesz jak mnie cieszy, że czytasz te opowiadanie <3

      Usuń
  3. Witaj!
    Nie zabawię tu niestety na długo, ale jest na to rada!
    Chciałabymy Cię serdecznie zaprosić do odwiedzenia najprężniej działającej obecnie blogowej ocenialni, gdzie ja lub któraś z moich znajomych chętnie zapozna się z Twoją twórczością i wystawi rozbudowaną opinię! Mamy sporo wolnych miejsc w kolejkach, a co za tym idzie - krótki czas oczekiwania na ocenę.
    Możesz wiele zyskać, a nic stracić : )
    Pozdrawiamy
    Ekipa WS
    http://wspolnymi-silami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Natrafiłam przypadkiem na blog, I opowiadanie mnie urzekło. Masz duży potencjał :) będę na bieżąco śledzić to opowiadanie. Kapitalne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za komentarz! Takie proste, krótkie słowa a cieszą niemiłosiernie :). Co do potencjału, to daleko do ideału, ale wszystko malutkimi kroczkami!

      Usuń
  5. Co to za krótki rozdział?!
    Ach, wiesz ty co :c
    I w ddatku urwałaś w takim momencie.
    Z dzieckiem chorym na Asprgera nigdy nie miałam do czynienia, ale wiem czym jest ta choroba i wydaje mi się, że całkiem nieźl z nią sobie radzisz :)
    Coś czuję, że kolejny rozdział to będzie jakaś awantura. Sarada chybanie popuści Sakurze takiego kłamstwa.
    Czekam niecierpliwie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izanami cieszę się niezmiernie, że przeczytałaś moje wypociny! Wiem, że krótki, ale taki właśnie miał być :(, odeszłam od dawnego szału jak najdłuższych rozdziałów. Dziękuję, że tak uważasz. Jam mam być szczera, obawiałam się, że chorobę nie uda mi się chociaż w malutkim stopniu dobrze przedstawić. Hahaha nic nie zdradzę, ale oczywiście, że Saradka narobi rabanu. Mam nadzieję, ze długo sama nie będziesz musiała czekać. Została mi ostatnia część rozdziału, ale jest niestety dłuższa więc nie wiem jak szybko uda mi się z nią uporać :/.
      Buziaki <3

      Usuń
  6. No więc tra­fi­łam tu przy­pad­kiem krę­cąc się po róż­nych nieodkrytych jesz­cze blo­gach i zacie­ka­wi­łam się nie­mi­ło­sier­nie.
    To już zbo­cze­nie zawo­dowe, ale jak zoba­czy­łam słowo Aspar­ger, to musia­łam tu przy­być, zostać i prze­czy­tać.
    Cóż, psy­chika Sarady jest skon­stru­owana jak na aspar­ge­rowca bar­dzo cel­nie. Dzieci z tym syn­dro­mem bar­dzo czę­sto odz­na­czają się nad wyraz wielką inte­li­gen­cją, zdol­no­ściami mate­ma­tycz­nymi i świetną pamię­cią. Choć zabu­rzona jest u nich kre­atyw­ność i szyb­kie poj­mo­wa­nie ludz­kim emo­cji, są to małe geniu­sze. I tak odbie­ram Twój obraz Sarady. Tra­fiony i bar­dzo realny.
    Podoba mi się rów­nież poja­wie­nie się w opo­wia­da­niu Hidana. Mam wra­że­nie, że ludzie czę­sto zapo­mi­nają o ist­nie­niu tej jakże fanta­stycz­nej postaci. A szkoda.
    Swoją drogą Sasuke zacho­wał się jak gnój infor­mu­jąc dziecko o takich rze­czach ni z gru­chy ni z pie­tru­chy. Cze­kam aż Sakura go dorwie za tak rado­sne i przy­jemne roz­mowy z córką (i to bez jej wie­dzy).
    Cze­kam z nie­cier­pli­wo­ścią na następny roz­dział < 3
    Pozwolę sobie zapro­sić Cię rów­nież do prze­czy­ta­nia mojego ­opowiadania https://sa­su­saku-cry­sta­leyes.blog­spot.com/


    Poz­dra­wiam Cię cie­plutko moja droga!
    Na bank będę tu zaglądać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ajajaj <3 dziękuję ślicznie kochana za wypowiedz! Dobrze, że w miarę pokazuję Aspargera w tym opowiadaniu. Zanim zaczęłam je publikować obawiałam się właśnie, że spierniczę to doszczętnie. Nie interesuję się psychologią, więc różnie by to mogło wyjść XD. Hidana pokochałam odkąd się pojawił i ubolewam, że nigdy nie było opowiadania z nim w roli głównej. Chyba pora to zmienić haha. Widzę, że powoli tworzy się team Sasuke vs Sakura XD. Powiem szczerze, że wszyscy najeżdżają na Sakurę (sama jak pisze Above to również przestawiam ją taką w ramach historii) a tu proszę, ktoś właśnie uważa, że Sasuke nie jest fair :). Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak mnie to ucieszyło.

      Oczywiście, że wpadnę na Twojego bloga :). Teraz mam natłok obowiązków, szukam aktualnie nowej pracy i robię prawko, ale w końcu się pojawię :).

      Buźki ;*

      Usuń
  7. Jak krótko! Jak szybko mi się czytało! Jak fajnie!
    Sasek to na końcu niezłe zdanie walnął xD Powiedzieć: twoim ojcem byłoby zbyt łatwe. TRZEBA TO PODKRECIC niech sie Sarada zastanawia czy matka w ciąży jest znowu xDDD
    Ach poniosło mnie. Zaskakująca historia. Taki mały armagedon xD Czy między nimi dojdzie do porozumienia? Czy odnajdą spokój? XDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na ostatnie pytania, to niestety będziesz musiała poczekać XD. No ba, że byłoby za łatwe! Trzeba dodać dramatyzmu do sytuacji! Armagedon będzie poprzedzał nowy w tej historii XD. Każde z bohaterów ma wielkie wady i jest w pewien sposób nienormalne XD ❤️

      Usuń